sty 15 2015
Śmierć w Tarocie i nie tylko
Śmierć, czyli pojęcie stworzone w skutek oddzielenia, zapomnienia o Naturalnym- Prawdziwym stanie rzeczy. Śmierć to produkt naszego myślenia śmiertelnego o końcu, o starzeniu się, o nieszczęściu i pułapce. Śmierć to wyjście ewakuacyjne z rzeczywistości błędu, w której tkwi człowiek, to czasowość życia. To zaprzeczenie wieczności życia i naszemu prawu do jedności z wszechobecną energią, która ożywia stale wszystko co istnieje.
Śmierć to ograniczenie narzucone ludzkiemu umysłowi tak rozpowszechnione i do tego stopnia zasymilowane i uznane za prawdziwe, podtrzymywane przez tysiąclecia, że przyjmujemy ją jako wyzwolenie, gdy w rzeczywistości nie jest ona tym za co ją uważamy.
Wyzwoleniem od śmierci jest przemiana naszej świadomości cyklu życie-śmierć. Transformacja świadomości, pozwalająca dojrzeć siebie, istotę ludzką jako nieśmiertelną to cel podróży. Nie zawsze udaje się go osiągnąć w ciągu jednego wcielenia i dlatego korzystamy znów z tej samej furtki, wybierając powolniejszy proces-starzenia się…umierania i wcielania. Gromadzimy doświadczenia i przemieszczamy się z jednego ubranka-ciała w naszej szafie opcji do drugiego, by dojść do punktu, etapu, miejsca, w którym będziemy gotowi by dokonać skoku wiary, przyjąć swoje dziedzictwo.
Śmierć to lęk pierwotny zakorzeniony, spychany do podświadomości, to nasze Ja uwięzione w tunelu lekcji w czasoprzestrzeni, to w końcu jednak niestety nadal oddzielenie od Domu, Prawdy, Boga. Boleśnie odczuwana przez człowieka tęsknota za innym światem, innym życiem, to wołanie w głębi duszy, które każdy słyszy na jakimś etapie swego życia, gdy budzi się rano i pyta siebie-po co dziś dobry Boże ja mam wstawać, jaki sens tego wszystkiego? Czy to możliwe, że jesteśmy stworzeni do takiego życia, które nie napawa nas satysfakcją i zmusza do ciągłego borykania się z losem? W środku mamy przeczucie, że to nie tak miało być, nie tak miało wyglądać życie, że jesteśmy przeznaczenie do lepszego życia, do piękniejszego wyrażania siebie, do radości a nie codziennej walki o dobry nastrój. I to jest właśnie symboliczna walka życia ze śmiercią- każdego dnia trwają małe utarczki w środku wewnątrz nas pomiędzy ideą wiecznego życia a wiary w nieuchronną śmierć. Jakże trudno wbrew światu wierzyć w prawdę i walczyć o nią z całych sił. Walczyć o życie, o pokonanie śmierci. Zwyciężyć siebie to pokonać śmierć, to zobaczyć kim jesteśmy i jakie możliwości są w zasięgu naszej ręki, to jak nagłe eureka, która niczym prąd zaskoczenia przebiega przez twoje całe ja i już wiesz… Budzisz się ze snu i jesteś Życiem Wiecznym.
Lęk przed porzuceniem starych ubrań, szat-wcieleń, jest bardzo silny, ale to lęk przed czym tak naprawdę? Przed cały stosem, olbrzymią górę dogmatów, zabobonów, myśli, które utworzyły skostniałe poglądy-struktury, a które więżą nas na poziomie świadomości w jakiej obecnej jesteśmy. Gdybyśmy wszyscy zapragnęli otworzyć się na szersze rozumienie naszego bytu, otworzyć nasze umysły na nowe, przyjąć choćby na próbę założenie zupełnie odmienne od tego, które trzyma nas przy cmentarzach pełnych śmierci. Gdybyśmy choć na chwilę odrzucili to założenie, odwrócili wzrok i spojrzeli odważnie z nadzieją w stronę słońca, światła, prawdy- i wpuścili do serca ziarno nadziei- wszyscy, wówczas nasza świadomość zbiorowa mogłaby zostać wyniesiona bardzo wysoko, dokonać niejako skoku milowego by wywyższyć duchowe, prawdziwe życie w człowieku. Wszyscy jesteśmy połączeni jak sieć naczynek krwionośnych w jednym organizmie-informacja rozprzestrzenia się bardzo szybko, a świeża pełna energii i wiary ożywiająca myśl o pokonaniu śmierci i życiu wiecznym rozprzestrzenia się szybko w układzie krwionośnym ludzkości, gdy jest przenoszona przez jak największą liczbę krwinek.
Porzucenie idei śmierci jak znoszonego, niepotrzebnego już ubrania to nic innego jak powrót do świadomości, która jest prawdziwym dziedzictwem ludzkości i każdego człowieka. Tak było na początku, a śmierć jest niestety ubocznym efektem błędów, życia w dwoistości, rozdwojenia się, rozdzielenia człowieka, projekcji niedoskonałych myśli i obrazów. To efekt uboczny niewłaściwego pojmowania istoty życia i jej źródła, wszechobecnej energii stale odnawiającej się i rozwijającej, wiecznej. Ta energia będąca źródłem macierzystym i opiekuńczym daje człowiekowi wszystko co niezbędne do doświadczenia i bycia w taki lub inny sposób. Jeżeli naszym wolnym umysłem wybieramy bycie w oddzieleniu od jej istoty, od praw i zasad jakie są jej nieodłączną właściwością-wówczas wytwarzamy dla siebie przeciwieństwo tego czym jesteśmy w jedności z Życiem czyli śmierć.
Transformacja naszej świadomości to właśnie śmierć starego ja by mogło się narodzić nowe. Gdy pomyślimy o tym na mniejszą skalę- kim np. byliśmy 20 lub 15 lat wstecz wówczas już nieraz doznajemy szoku, że byliśmy tamtą osobą, że mieliśmy takie poglądy i co uznawaliśmy za prawdę. Wydaje się nam niejako, że teraz żyjemy innym życiem, że urodziliśmy się jakby drugi raz… O takie Narodziny właśnie chodzi ale w sensie duchowym i całkowitym, o zmartwychwstanie, o obudzenie się ze snu w naszym umyśle. To jest właśnie powrót do Życia, przezwyciężenie śmierci, przyjście do Domu. To tęsknota naszej duszy, która woła gdy rano pijemy kawę i patrzymy przez okno na wschód słońca zastanawiając się czym jest ten dzień i każdy kolejny w naszym życiu.
Śmierć ciekawie ukazana jest w tarocie Mona Lisy, gdzie widzimy postać kobiety-mężczyzny bo twarz i figura sugeruje, że nawet płeć dowolnie może być zmieniania –bo to również tylko odbicie świadomości tego w jakim pierwiastku jedności chcemy się akurat wyrażać. Postać siedzi przed lustrem i maluje twarz- stwarza maskę, wizerunek na dziś, z tyłu leżą stroje do wyboru, wisi peruka, opcje przeistoczenia się, ukazania i spróbowania życia w tej czy innej wersji, postaci są tu dowolne. Kim będziesz tym razem- w kogo się zmienisz, kim się ukażesz? To jest właśnie istota śmierci w symbolice tarota- transformacja, natomiast pokonanie śmierci, zmartwychwstanie to odrzucenie szafy, to porzucenie masek, to powiedzenie dość wiecznej przebieralni- ja już grałem zbyt wiele ról, jestem zmęczonym graniem aktorem, który ma dość noszenia masek, czas zajrzeć za kulisy sceny i poznać prawdę.
Śmierć mówi więc także o końcu rzeczy, o końcu pewnych etapów w naszym życiu, pewnych ról, stadiów. Podobnie jak karta śmierci w tarocie ‘law of attraction’, gdzie dosłownie pokazane jest stadium przemiany larwy w pięknego motyla- to przemiana, zmiana postaci. To nadal życie ale przez małe ‘ż’, nadal w ciągłym kole przemiany, nadal na scenie, nadal kolejna rola do odegrania, kolejna lekcja do opanowania.
Gdy jednak o tym pomyślimy, wielu z nas marzy już o porzuceniu sceny, o Życiu, o odetchnięciu pełną piersią, o wolności w środku prawdziwej, o niepodleganiu ciągłym zmianom, o nie zmuszaniu siebie do ciągłego grania ról, o wyzwoleniu. Wielu marzy o nie czuciu niektórych trudnych emocji, wielu marzy o świadomości, która daje zrozumienie, które wyzwala z tego kręgu śmierci, zmysłów, emocji, i śmiertelnego pojmowania człowieka jako niewolnika koła wcieleń.
Symboliczna postać śmierci, która widniej na większości kart tarota to szkielet w czarnym płaszczu z kosą, który jedzie by ograbić nas z życia, by odebrać nam to najcenniejsze-nasze istnienie. Nasze Istnienie w Bogu jest i żaden upiór, któremu nadajemy prawa bytu nie może nam go odebrać. Nasza wiara w to co nam szkodzi, co nas niszczy podtrzymuje tylko naszą niezdolność przeciwstawienia się myśli o śmierci. Każdy nowy dzień jest dowodem na to, że życie jest wieczne- czyż taki krajobraz-piękne niebo, horyzont, wielkie morza, przyroda ze swoją doskonałością mogłaby być stworzona przez coś ograniczonego? A jeżeli nie, to my będąc dziećmi tego doskonałego i wiecznego Źródła tworzenia mamy jego wszystkie właściwości gdy pozostajemy z nim w połączeni- a zatem jesteśmy również życiem wiecznym.
Każdy dzień to budzenie się ze snu o śmierci i mówienie sobie odwracając głowę w stronę Nieba- to jest realne, a nie mara, która napędza strach i myśli o zaprzeczeniu naszego prawdziwego Ja.
Kim jesteśmy- Życiem wiecznym w Jedności, w wiecznotrwałym, radosnym, doskonałym Teraz- to tworzenie, to życie, to dobro, to dawanie bez ograniczeń, to dzielenie się, to miłość, ja mam i ty masz, bo jesteśmy tą samą jakością życia wiecznego, wiecznie pulsującego i to samo życie, które teraz czujemy rozprzestrzenia się po naszych komórkach, krwiobiegu ciała, przedłużając naszą żywotność w nieskończoność… Taką wizją właśnie dziś chcę się z Wami podzielić, by ożywiła nasze wspólne Ja.
Radosnego pełnego Życia dnia,
Magdalena