wrz 11 2015
Czym jest i skąd się bierze w nas poczucie wolności?
Poczuć wolność głęboko w sobie, uświadomić sobie brak więzów, i odetchnąć ..to budzi radość i odnawia chęć życia, uwalnia od poczucia krzywdy, od złapania w pułapkę, od oprawców i koszmarów. Często dziś żyjemy w swoich prywatnych więzieniach nawet nie zdając sobie sprawy jak cegła po cegle, krok po kroku z własnych najpierw niechcianych przekonań, które z czasem podświadomie podtrzymujemy lub przyjmujemy uznając je za tzw. zło konieczne, budujemy mury naszych cel. A gdy przydarza się nam od czasu do czasu, mała chwila wytchnienia od swojego piekiełka, mała przerwa, to nie musi oznaczać koniecznie zmiany sytuacji od razu, to po prostu chwila, w której odrywasz się od rzeczywistości (na trzeźwo :)) i mówisz dość…teraz jestem wolna. Spójrz nic mnie nie ogranicza… Taki moment to najcenniejszy dar, prezent jaki możemy sobie zrobić, to preludium do nowej opowieści, drogi naszego życia-jeśli się odważymy pobyć w niej dłużej i poczuć całym sobą… Boże jako to piękne uczucie…
A teraz przyjrzyjmy się z tarotem jak to wygląda, dlaczego więzimy siebie w prywatnych małych celach, z których wierzymy, a raczej uczymy się wierzyć, że nie ma wyjścia…i jak znaleźć w sobie w środku klucz do drzwi na wolność, na szerokie łąki, pełne ożywiającego oddech powietrza, gdzie czeka nieograniczona przestrzeń-nasza przestrzeń pełna radości….
Na początku widzę już Kapłana jako kartę główną- to wiara, ufność, zwrócenie się z ufnością do Boga, to prośba o pomoc, w pewnym sensie o cud przemieniania życia, o błogosławieństwo… bo prawdziwa wolność to poczucie miłości, bezpieczeństwa i pewności, że jest dobro wyższe i prawda niezwyciężona, której jesteś częścią. Kapłan mówi tu o połączeni z naszym źródłem, o realizacji tutaj w jedności, zgodzie, w połączeniu z planem Bożym, którego jesteś odzwierciedleniem jeśli potrafisz utrzymać się w takiej wibracji myśli, uczuć.
Problemem jest 5 buław, jak zawsze dla nas – od wiary do czynów. Uwierzyć w siebie to nie szamotać się w środku, to poczuć, że już zwyciężyłeś, że jesteś jednością, nie ma w Tobie sprzeczności, żadnych, ani pozornych ani realnych, to zasymilowanie wszystkich części siebie, myśli, emocji i uczuć i poczucie ich jako zgodnej całości, która uwidacznia Twoją siłę i prawo do wolności- do bycia tym kim jesteś, kim w głębi pragniesz być. Zobaczenie siebie w całości jako jedność- to trudne. Człowiek jest pełen sprzecznych myśli, obaw, celów, i trudno mu poczuć w ogóle siebie jako jedność (to Kapłan jest tym środkiem, który scala nasze wersje ja szamoczące się nad odpowiednią wizją siebie na dany moment w życiu). To utrudnia ogarnięcie swojej mocy całościowo i ogarnięcie własnych rozproszonych kreacji, często blokowanych lub zaangażowanych w nieprzychylne wizje lękowe.
I tutaj kłania nam się aura naszego pytania, czyli Księżyc. Człowiek w księżycu sam siebie więzi. Cóż on, ona tam widzi? Widzi zwidy, zmory, widzi to, co umysł w zależności od nastawienia, emocji, chwili jest wstanie dostrzec w słabym świetle nocy…a cienie nie ukażą prawdziwej rzeczywistości. Konary drzewa wydają się wtedy niczym szpony, które chcą nasz pochwycić, a pies zdaje się wilkiem, czarna noc duszy wywołuje najgorsze wizje i przeszkadza w zobaczeniu tego co trzeba w świetle słonecznym. Światło rozprasza mrok i przynosi nadzieję i obfitość, dobrodziejstwo możliwości, które widać dopiero za dnia (ale na ten dzień, wschód słońca trzeba sobie pozwolić w swoim świecie).
Co przed nami jest zakryte w chwili zamknięcia we własnej pułapce umysłu? Rydwan nie stoi, on jedzie i akurat u mnie na karcie ma dwa konie-biały i czarny- gdy jeden z nich (nasze dobre i złe skłonności-czarnowidztwo, lęki, lub przesadny hmmm niedojrzały jakby optymizm) przeważa wtedy trudno jechać prosto i łatwo się wywrócić, ani przesadna egzaltacja ani położenie się w łóżku i stwierdzenie: ok płaszczyzna duchowa to za mnie załatwi, więc dziś mam wolne od życia, ani myślenie, że wszędzie wkoło wilki i albo sam się staniesz jednym albo cię zjedzą – nie jest wyjściem. Jedna wersja i druga to pułapka. Każda z nich więzi w fałszywym obrazie i doprowadza do zastoju, cofania się lub utrudnia pracę całości jaką jest człowiek duchowy- czyli świadomy ciągłości życia poza ziemskim jednym pobytem :). Co ciekawe rzadko pamiętamy, że sami trzymamy lejce tego naszego rydwanu i chętnie puszczamy konie luzem, gdy się poddajemy… Podczas gdy w naszej dłoni jest światło przewodnie i wystarczy tylko podnieść je wyżej i oświetlić sobie drogę-tutaj akurat to symbol kwiatu słonecznika w dłoni powożącego rydwan. Ten słonecznik to opatrzność, nasze połączenie duchowe z wyższym ja, Bogiem w nas, z naszą drogą ponad tym wcieleniem, to przewodnik wewnętrzny, opiekun- na niektórych kartach to anioł stróż przy ramieniu woźnicy.
Co napędza i dostarcza materiału do budowania naszych prywatnych więzień… to my w 9 kielichów, czyli życie powierzchowne, ułuda, budowanie zamków z piasku, niechęć do zobaczenia tego co trudne, tego co wymaga poświecenia…To troszkę jak postawa beztroskiego młodzieńca, który widzi na danym etapie tylko potrzebę czerpania przyjemności z zabawy i nie sięga wzrokiem dalej, bo nie chce, nie dojrzał do myśli o swojej wielowymiarowości, o przyszłości…dopóki życie go nie zmusza.
Na minus działa w tych naszych budowanych latami klatkach, w których się dusimy, ale nie postrzegamy tego dopóki jak się nam wydaje jest za późno, bo sił brak by się wyrwać… Na minus działa 10 mieczy, to siedzenie nad własną ruiną, grobem i opłakiwanie tego co się straciło, tego marzenia, utraconej miłości, bądź szansy na lepsze życie. Co pomaga, czasem by się otrząsnąć trzeba stać się Giermkiem Monet – to on sprowadza nasze lęki do poziomu logiki. Czasem trzeźwe spojrzenie na cienie nocy, dopuszczeni myśli- poczekaj, przecież ten kształt to może być wszystko, nie ma co wyolbrzymiać, rano zobaczę czym to jest naprawdę, trzeba zatrzymać mechanizm negatywnego nakręcania kreacji, napędem strachu. Najczęstsze lęki, które karmimy i które podtrzymują nasze wyobrażenie na temat konieczności pogodzenia się z zamknięciem w naszym więzieniu, to te które dotyczą utraty obecnego- wygodnego pułapu życia materialnego (bo nie mówię tu o pułapach głodowych, które umysł w spirali negatywnej pracy podsuwa w Księżycu…).
Rozwiązanie to wyciągnąć dłoń i otrzymać pomoc…jaką? Taką, która nie istnieje na teraz w świadomości. Dlaczego? Bo blokujemy opcje tego klucza… W postępowaniu widać 6 mieczy- zostawiamy stary dom i nasz dobytek, który nas wiąże z danym miejscem i udajemy się z niezbędnym minimum, które za bardzo nas nie spowolni ani nie obciąży po drodze – w nieznane. Nieznane tutaj to wymarzony dom, cel a nie miejsce pokuty, w którym tkwimy teraz. Czego się boimy gdy patrzymy na łódź gotową do drogi na inny brzeg życia? Wszystkiego- świata dosłownie. Karta Świata, to to wszystko co świat może przynieść, co jest w nim, ale także to co drzemie w nas- czyli nasze wyobrażenia na temat tego czym jest świat, my w nim. Czy jest przychylnym miejscem, czy może za każdym rogiem czai się zasadzka, czy życie jest mordęgą i zsyłką dla skazańca czy może da się tu znaleźć jakiś przyjaciół i zbudować to co ja nazywam dobrobytem. I choć takie myślenie może być nazwane przez wielu infantylnym oderwaniem od rzeczywistości (podpowiada mi tutaj giermek kielichów)… to jednak w radzie Przewodników duchowych widać karty, które mówią, że To Ty dla siebie jesteś Gwiazdą. To TY jesteś doskonałym wizerunkiem, obrazem siebie, który ukazuje twoją wartość i jej wyjątkowość-tak, bo ty też jesteś wyjątkowy, a Twoja wartość- jest nieoceniona, gdy postrzega się ją oczyma duszy. Twoim marzeniem spełnionym w Rycerzu kielichów jesteś TY sam dla siebie w nowym wydaniu, taki jakim potrafisz się zobaczyć- bez żalu, poczucia rozpaczy i przegranej…ty nie złamany przez życie (bo jest w Tobie wieczna święta przestrzeń, część żywa której nie da się uwięzić bez twego przyzwolenia)… To pięknie wygląda w środku, gdy choć przez moment dajesz sobie szansę poczuć pełnię własnej wolności-wartości, piękna, tego, że należysz do siebie a nie do roszczeń innych ludzi w twoim temacie…
Intencja w pytaniu osoby uwięzionej, to jak znaleźć wyjście z układu w jakim się tkwi, czyli z karty słońca, która przypisuje ci określoną rolę w środowisku, z którego jak sądzisz nie sposób się wyrwać. To twoje miejsce, które sobie przypisujesz, na które z rezygnacją nieraz się godzisz, funkcjonuje na zasadzie wzajemnych zależności, których ty jesteś nieodłączną częścią- w to właśnie wierzysz i budujesz dalej ten mur… W Twoim umyśle funkcjonujesz więc trochę w pewnym układzie planetarnym ….a przecież Ziemia nie zmieni swego miejsca w obiegu Słońca…ale czy aby na pewno :)? Ech nawet trudne układy przy zmianie perspektywy, punktu widzenia ulegają zmianie. Prawdziwa przemiana dokonuje się od środka, a wtedy wewnętrzne staje się zewnętrznym- i to jest Twój klucz do wyjścia.
Ostatecznym rozwiązaniem jest kapłanka, wiedza i mądrość duchowa i ziemska, życiowa i ponad wcieleniowa, ten kto umie żyć pamiętając kim jest w Istocie, że to tylko etap drogi, nie będzie gnał na łeb na szyję nie martwiąc się czy rozbije samochód przy końcu odcinka i kogo po drodze potrąci…lecz pokieruje tak by w przyszłej wyprawie mieć jeszcze trochę benzyny na dojazd do kolejnej stacji i nie musieć pożyczać pieniędzy na naprawę auta… To dojrzewanie w 7 pentakli do tej wiedzy, o płynięciu energii życia i tego czym ono jest a my w nim…to dojrzewanie do widzenia siebie inaczej w każdym nowym etapie świadomości, to reinkarnacja w tym samym ciele, przesiadka na inny samochód, lepszy bo wygodniejszy dla nas na tym samym odcinku drogi…. To uświadomienie sobie jak chcesz iść przez życie, w jakiej jakości i na ile jesteś wartościowy sam dla siebie. To także świadomość, że zobaczyć już siebie z tej perspektywy, zmienia całe życie i wyzwala z więzów, zobowiązań. A gdy raz zobaczysz siebie w nowej wersji, mignie ci choćby tylko szybko przed oczami ten obraz, to nie będziesz już rozumiał jak mogłeś jeździć furmanką gdy można samochodem… I czy to na pewno było w tym życiu? Dlaczego wcześniej nie otworzyłem tych drzwi? Przecież klucz był cały czas w moich dłoniach, tylko ja nie wierzyłem, że potrafię się ośmielić wziąć go do ręki, użyć i …..wyjść przez otwarte teraz szeroko drzwi.
5 Pentakli to nowe możliwości, które są w zasięgu ręki, a których nie mogłeś dostrzec przez zaciemnione okulary obaw w 9 mieczy. Gdy je przetrzesz to już widzisz, że tu też jest energia życia, której nie mogłeś wziąć, wykorzystać, wydobyć…bo nie wiedziałeś, że jest w zasięgu twojej dłoni…tuż obok, a w zasadzie w Tobie.
Łyk powietrza, wiatr we włosach…Jestem wolna, wolny…. To nic, że z pozoru jesteś w tym samym miejscu, gdy ty będziesz wiedział i czuł, że jesteś już inną osoba, wolną, silną i że nikt ani nic tej wolności nie może ci odebrać…inni też to poczują…a wibracja twojej siły, twego nowego Ja zmieni twój wizerunek w układzie w jakim pozornie jesteś zamknięty. Tylko to poczuj…całym sobą…Jestem wolny…w środku jestem wolny….
Magdalena