sty 13 2020
Miłość w relacjach, dlaczego ten, a nie kto inny. Jak odmienić los?
„Moim marzeniem jest być czyimś marzeniem…”. Taki tekst ostatnio przyciągnął moją uwagę na Instagramie. Pomyślałam sobie, że to jest właśnie marzenie bardzo licznej rzeszy ludzi, ukryte, nęcące pragnienie miłości, bycia tym jedynym, najważniejszym dla kogoś, tą esencją, bez której się nie chce żyć, oddychać, być czyimś słońcem.
To chyba pierwsza opcja, stopień tu na ziemi, który przybliża miłość przywodzi wspomnienie tego jaka w intensywności i ogromie całkowicie pochłaniająca jest we wspomnieniu duszy. Sądzę, że to wspomnienie jest tak zakorzenione w duszy, że szuka ona tego smaku, rozpoznania, dźwięku, wibracji, bicia wszędzie, w każdym wymiarze istnienia. A sama idea wywodzi się z czystego źródła, pieca wszechświata, który nadał indywidualne piętno, znak, symbol każdej jednej duszy…to wspomnienie Stwórcy, Domu. W każdym wymiarze, ciele, powłoce, dusza odczuwa tę intensywną miłość mniej lub bardziej pochłaniająco i w zupełnie innej jakości, w zależności od stopnia uformowania w duchu, czyli od subtelności i czystości. W ziemskich warunkach ego jest siedzibą naszych licznych skłonności, z którymi powinniśmy nie utożsamiać się a raczej umieć oddzielać to co brudzi od tego co wznosi na subtelniejsze stopnie poznania miłości, czyli przybliża lub oddala od Domu. Stąd w różny i wieloraki sposób odczuwamy i doświadczamy miłości tu na Ziemi w zależności od dominujących w nas cech-skłonności, naleciałości, w które wierzymy lub w zależności od tego w co wierzymy, że brakuje nam najbardziej a ktoś inny może nam uzupełnić. Na jedno wychodzi. Mówią archetypicznie księżniczka z bajki nie zakocha się w złym czarnoksiężniku, ale już może jeśli ma przerobioną pychę i dumę w wieśniaku z pola, który ma piękne cechy osobowości-czyli bogactwo duchowe. W idealnej opcji porzuci zamek i bogactwo by zamieszkać z nim w skromnej chatce. W niej idealnej rodzice nie zgodzą się na ślub z prostakiem a ona uzna, że życie w biedzie na roli do końca życia to nie jej bajka i wyda się za bogatego kupca, do końca życia marząc o księciu na białym koniu. W czym problem? Książę już przyjechał tylko ona go nie rozpoznała, lub nie starczyło jej odwagi by przyjąć go wraz z trudnymi warunkami do życia, które oferował. Innymi słowy każdy otrzymuje taką wersję miłości, w jakiej jego dusza jest gotowa na ten czas najwięcej przepracować swoich skłonności, cech, by kolejnym razem móc zetknąć się z istotą, której pojęcie dotyczące miłości jest oparte już na innych przesłankach. Co ciekawe kolejne spotkanie wcale nie musi dotyczyć księcia na białym koniu w przebraniu, może być to próba miłości w innych warunkach i roli, jako siostry, matki, koleżanki, przyjaciela…. Opiekuna kogoś pokrzywdzonego… Bądź w trudniejszych aspektach może musisz przejść doświadczenia ofiary, by miłość z najgłębszych pokładów uwolnić i oczyścić. Ludziom się wydaje, że świat kreci się wokół pieniądza, władzy….ale on się kręci wokół Miłości – nieutulonej wiecznie palącej tęsknoty za miłością doskonałą jaką potrafi kochać tylko Doskonały, z którego Dusza narodziła się do istnienia. Ten symbol – rodowód odwieczny istniejący w każdej duszy, który żarzy się i podtrzymuje istnienie wszechświata w Tobie, zawsze będzie tym co napędza i wiedzie, niestrudzenie zmusza do wędrówki i poszukiwań przez pustynie wieków by zaczerpnąć choć łyk wody, wspomnienie Tej Pierwszej Miłości. Nic się do niej nie równa, nic co tu znajdujemy nie nasyci tego pragnienia, dopóki dusza nie pojmie, że ten głód może zaspokoić tylko najczystsza wersja jego własnej duszy, która ogołocona z ego jest wstanie łaski i czystości i może rzeczywiście objąć siebie Samą bez cienia wyrzutu. Lecz zanim tam dotrzemy uczymy się czym najbardziej jest ten oryginał, którego smak pamiętamy jakby przez mgłę wieków. Sęk w tym, że ktoś przyzwyczajony do jedzenia mięsa, ciężkich potraw nie zakocha się w jedzeniu sałaty, gdy cudowna pieczeń pachnie i nęci. By zachwycać się śpiewem ptaszków i podziwiać grę pasikonika muszę najpierw nie być w nastroju do rozwalania wszystkiego co na mojej drodze. Idąc w ciężkich buciorach przez ogródek z kwiatami nie zauważę ich zapachu czy delikatności a już tym bardziej nie zrozumiem czemu ta baba ryczy nad paroma kwiatkami, wielkie mi rzeczy kupię jej nowe! Stąd nieraz na pytanie dlaczego nie mogę spotkać takiego cudownego, wrażliwego człowieka jak moja koleżanka, gdzie mój książę na białym koniu, nie ma prostej odpowiedzi w stylu po prostu nie ma pani szczęścia…. Nie, wszystko ma swoje precyzyjne zasady we wszechświecie, i każda jedna lekcja spotkanie, relacja i związek, ma swój cel, swój wynik, swoje piętno na duszy wgrywa i zmienia nasze pojęcie o miłości, wibracje i możliwości jej odbierania na bardziej subtelne mniej… We wszystkim co czynisz pozyskaj zrozumienie- jak powiedział ktoś mądry, ale najpierw zacznij od siebie. Och jak kobiety uwielbiają się taplać i nurzać w historiach o miłości, o cudownym rycerzu, wiedźminie-teraz na topie, czy innym szlachetnym bohaterze, który wielbi je i ratuje z różnych opresji, nosi na rękach lub ginie w obronie ukochanej…. W tym ideale upatrujemy wszelkich cech potwierdzających, że zasługujemy na miłość za najwyższą cenę poświęcenia, pragniemy dowodu własnej wartości, pragniemy by ktoś nas kochał w wersji najszlachetniejszej- by był gotowy poświęcić to co najcenniejsze, swoje życie w obronie tejże miłości- czyż nie jest to zawsze punkt kulminacyjny wszystkich filmów o miłości, gdzie życie jednego z bohaterów dramatu jest zagrożone by mógł stanąć na wysokości zadnia ukazując, że dla niej, niego jestem gotowy oddać wszystko co mam włącznie z życiem? Pragnienie tego ideału miłości, czystej, która nie zatrzymuje nic dla siebie, pozbawionej ego, pobudza nas do stałych poszukiwań w świecie, stykania się z jej przeróżnymi formami i jakościami. Poprzez doświadczanie- wypalanie w nas cech ego, formuje się niepostrzeżenie nasz obraz na podobieństwo ideału, którego poszukujemy, by pewnego dnia odkryć, że nagroda jest tam gdzie poszukujący, że tylko poprzez zetkniecie się z milionem swoich wyobrażeń na temat miłości w innych partnerach mogę przemienić siebie na tyle by metodą prób i błędów zrozumieć że każde jedno odzwierciedlenie obrazu miłości na Ziemi jest mniej lub bardziej zniekształconym odbiciem tegoż samego znaku, który wszyscy nosimy w sobie.
Przepiękna romantyczna miłość o obliczach pełnych natchnienia, niedościgniona w swojej tęsknocie jest również tym, miłością odbiciem Boga w oczach ludzi, który prowadzi nas łagodnie ku poznaniu i dalej w głąb siebie. Cudowna miłość w oczach dzieci naucza nas delikatnie o tym, że Źródło kocha nas w pełni takich jacy jesteśmy, bo dziecko nic innego nie zna tylko twoje rodzicielskie oczy, w które patrzy ze 100proc skupieniem. I najszybciej właśnie dla dziecka, widząc w jego oczach doskonały obraz miłości Bożej, jesteśmy wstanie porzucić oddać wszystko byleby ono było zadowolone, szczęśliwe, bezpieczne. Jakże łatwo jest kochać niewinnych, czystych- to proste, o wiele trudniej jest kochać egoistycznych, brudnych, dzikich, zaślepionych, złych, drani…. Wszelkich tzw. odszczepieńców z duszy, wyrzutków, błędne interpretacje miłości na Ziemi i poza nią…(patrz tekst rozdwojenie duszy- istoty astralne).
Przyjrzyj się swojemu pragnieniu miłości, czego Tobie najbardziej brakuje, poświęcenia, troski, waleczności, bezwarunkowego oddania, czułości, akceptacji pomimo wad, ciepłego spojrzenia, wspólnego milczenia w zjednoczeniu serc? Wszystko to klucze do twojej własnej duszy, świat zewnętrzny tylko zapewnia bohaterów byś mogła, mógł odegrać rolę na scenie życia, w której lepiej zrozumiesz swoją tęsknotę i ułudę, która przykrywa prawdziwe znaczenie, prostując drogę do głębszych i prawdziwych, nie zafałszowanych dźwięków miłości.
Jeden ze wschodnich mistrzów powiedział kiedyś, że małżeństwo to doskonały, najlepszy możliwy środek tu na Ziemi do przepracowania swoich wad, wyzbycia się ego, poznania miłości. Dziś ludzie traktują partnerów jak ubrania w sklepie dyskontowym, dziś kupię jedne jutro drugie, te wyrzucę bo wyszło już z mody…już mi się nie podoba. Coraz mniej osób chce zagłębiać się w znaczenie miłości, które przeszedłszy pierwszy aspekt zakochania i trzymania się za rączki jak gruchające gołąbki, zaczyna rozbierać ego i jego warstwy, wypalać w trudach i cierpieniu niektóre naleciałe zatwardziałe warstwy, przez które nijak nie może przebić się subtelna powłoka duszy. Czasem by wejść na ten poziom miłości o jakim dusza marzy i za jakim tęskni musi najpierw narazić się na oskarżenia, wyrzutu, baty poniżenia by zweryfikować własne postawy w miłości, lub wynagrodzić za te które już utwardziły jej pancerz wokół serca.
Miłość bezwarunkowa, spojrzenie otulające duszę z pełną akceptacji miłością w owczych mówi- kocham cię taką jaką jesteś, bo widzę cię jaką jesteś pod warstwami tych fałszywych osłon, które na siebie pozakładałaś, chodź, pozwól, że zdejmę z ciebie ten ciężar, w który się przyoblekłaś myśląc, że jesteś nie kochana, że będziesz oceniania. Pójdź ukochana moja, odpocznij w moich objęciach, bo widzę cię dokładnie taką jaka jesteś, doskonała, bez skazy. Pragnę cię jako niezastąpionej części mego własnego Serca…. To słowa, na które czekamy, to słowa, które brzmią dla każdej duszy, i brzmią w każdej duszy pamięcią Domu. I aby je sobie przypomnieć, udowodnić, czyli rozwinąć mapę do swego Nieba, każda dusza błądzi i szuka w milionach twarzy swego odbicia, odbicia swego Nieba. I w każdym da się znaleźć ułamek swego Nieba, każdy niesie swój obraz tego Nieba i dzielimy się ze sobą nawzajem tym obrazem pojęciem, którego na dziś dzień najbardziej brakuje nam jako ułamek naszej układanki do domu. Kluczem natomiast jest to by poszukując wspinać się a nie opadać pobłażając ego, by wypalać a nie dodawać do wypalenia, by uszlachetniać i rozjaśniać a nie zaciemniać.
To jak z seksem, do pewnego momentu zaspokoi pragnienie zbliżenia, ale nie oszuka duszy, ponad spotkanemu dwóch ciał jak i w spotkaniu kontakcie fizycznym powinien być obraz duszy, taki który jej nie poniża i nie brudzi… a wznosi ku wspólnej wędrówce. Każdy doskonale zna różnicę pomiędzy jakością energii, o której mówię, i każdy zna pokusę utaplania się w błocie żądzy i trud oparcia się tejże pokusie. I nie mówię tu o dewiacjach w seksie ale o każdej formie pokusy w życiu która ma wydźwięk poniżający naszą dusze. Czy będzie to oszustwo, przekłamanie, zdrada, poniżenie słabszego, korzyść kosztem, itp. Im bardziej się poniżamy tym bardziej sami zamykamy sobie możliwość odbierania odczuwania miłości na bardziej subtelnych mówiąc kolokwialnie niebiańskich, rajskich wibracjach. Im twardszy pancerz nakładamy, tym trudniej słońce się do nas przedziera, sami jesteśmy swoim kluczem do tęsknoty za miłością, do palącego pragnienia duszy. Im bardziej oczyszczamy duszę, tym wyżej jesteśmy wstanie wejść, odetchnąć pełną piersią i dojrzeć łagodne spojrzenie, bo chmury potępienia jakie zawisły nad naszym niebem znikają gdy utożsamiamy się poprzez praktykę z tym za czym tęsknimy. I nie ma innej drogi do Nieba niż poprze siebie i własne zatwardziałe ego, osobowość. Inni ludzie to opcje pomocnicze, nie zrozumcie mnie źle, to anioły lub demony dla jednych, ale zawsze to świadomość i bijące serce postawione na twojej drodze do twego najwyższego ideału. Doceń, że te lustro stoi, bo jest po coś, dla ciebie. Czasem dziwimy się obserwując jak dwoje ludzi może być ze sobą, tak różnych, odległych od siebie jak galaktyka. On cichutki, spokojny a ona baba herod rozwrzeszczana i wygadana, lub ona spokojna i wyważona dokładna i poukładana a on rozbiegany, miejsca nigdzie nie zagrzeje, wydaje się jakby nigdzie nie miał domu…. Wszystko jest po coś, uzupełnianie, wymiana, w każdej jednej parze ludzi da się zobaczyć co mają sobie nawzajem dać i uwierzcie mi nie ma strony, która tylko korzysta lub tylko daje albo bierze, zawsze będzie wymiana, mniej lub bardziej owocna. Zawsze tez jest strona bardziej świadoma, bo wszyscy jesteśmy na różnym etapie rozwoju, niemniej jednak trzeba założyć, że skoro tu zeszliśmy i wzięliśmy sobie takie doświadczenie i takiego partnera to plan duszy był, jest dobry, tylko sposób w jaki rozgrywamy tę scenę mógł mieć różne warianty, co nie zmienia faktu, że to co niesiemy dla siebie nawzajem nadal tam jest. Czasem był to scenariusz na całe życie, czasem na kilka lat, dziś rotacja jest tak wielka, że możliwości tez jest wiele, niemniej jednak zawsze przy zachowaniu postawy prawości, niekrzywdzenia innych istot, dzieci, rodzin…. To są utrudnienia, które możemy dodać do scenariusza naszej drogi lub poważne zagrożenia dla duszy. Dziś już nie ma świętości, stąd i odczuwanie, dzielenie się miłością ma inny wydźwięk, bardziej dziki i szorstki, egoistyczny… A tęsknota cóż, dalej pozostaje i czeka na obudzenie się w nas głębszych pokładów człowieczeństwa, altruizmu, miłości bezwarunkowej.
Stąd pozostaje jeden wniosek, na drodze do miłości nie stoi nic innego jak nasza własna osobowość, ego, nieprzepracowane wady i skłonności destrukcyjne. Innej drogi nie ma, tylko w głąb siebie.
Magdalena