Polecam film poniżej, by posłuchać bez oceniania, wytrwać kiedy coś wkurza a na pewno się sporo nauczycie o sobie i dużo wiedzy o świecie przemycicie tzw. do swego świata bańki, wiedzy z której warto skorzystać.
Ostatnimi czasy śmieje się sobie do siebie, że choć o tyle dobrze, że nie trzeba teraz decydować czy się chce inkarnować znowu jako chłop czy baba, chociaż jeden pewnik- płeć mam już ustaloną i tu zmian nie będzie. Ci co bardziej wrażliwi na zmiany zachodzące w nas, poprzez nas, z pewnością rozumieją o czym mówię i jak nieraz wyczerpująca i myląca może być ta przemiana a raczej dość długi proces tzw. wgrywania nowego oprogramowania na życie. Z ilu cech, hipotetycznych wersji siebie trzeba wybierać, to jak selekcja z miliona zmiennych, a nam przed oczami przelatują tylko co ważniejsze drobinki, niektórych nie zauważamy a inne ustalają się tzw. w wyniku procesu tarcia…szczególnie te, z którymi nie mamy już siły bądź nie jesteśmy gotowi dalej dyskutować. Te często pakujemy na zasadzie, pomyślę o tym później. Są jednak wersje siebie, które koniecznie musimy skonfrontować, choćby nie wiem jak bolesne, ile lęku budziły czy odrazy do nas samych. Tylko przy pełnej, odważnej konfrontacji z tymi twarzami reprezentującym naszą osobowość, na której wyryło się puenta jakiś konkretnych wydarzeń, jesteśmy wstanie zasymilować siebie w całość- taką która chcielibyśmy być, ale która być może wydawała się nieosiągalna ze względu na to co określiliśmy jako swoją porażkę. Najbardziej chyba wkurzające- to chyba najlepsze słowo, w tym czasie jest poczucie czasem kompletnej bezsilności wynikające z poczucia utknięcia czy tzw. marazmu życiowego, poczucia że utknęliśmy w jakimś cholernym przejściu czy przestrzeni bezczasowej – trochę jak na stole operacyjnym, gdzie masz świadomość upływu czasu przy znieczuleniu częściowym ale nie możesz się ruszać i nie wiesz co tam się dzieje i w sumie się nie znasz na tym, więc musisz po prostu zaufać chirurgowi. Tak teraz my musimy zdobyć się na odwagę by zaufać chirurgowi wyżej- intuicji, i nie przeszkadzać, nie niecierpliwić się choć ‘telebie’ nas z nerwów, z obawy, ze strachu, z pragnienia by nastał już koniec i by móc znów funkcjonować, działać, by się działo…najlepiej przy pełnej sprawności naprawionego organizmu. Mniej więcej pewnie tak wygląda teraz operacja na górze i zmiennych jest tak wiele, że chirurg najmniej teraz potrzebuje dodatkowej roboty od naszego niecierpliwego ziemskiego ja.