wrz 14 2022
Uwięzieni we własnych snach-marzeniach- koszmarach-Jak wyjść poza ramy rzeczywistości, w której nie chcę już być?
Każdą reakcją pozytywną czy negatywną budujesz dla siebie ścieżkę, taki wzorzec reakcji, który umacniasz poprzez powielanie go. Oczywiste się wydaje, że człowiek który przez większość swego życia reaguje złością, krzykiem, pretensją będzie unieszczęśliwiał sam siebie. Oczywiste- a jednak okazuje się, że właśnie tę oczywistość wypieramy z naszej świadomości, wciąż zadając sobie pytanie ale kto ze mną to zrobił, dlaczego jestem taki ? Jak to się mogło stać, bawimy się jak dzieci w ciuciubabkę ze sobą. Uwarunkowana przestrzeń naszych myśli i zachowań prowadzi nas do powielania wkoło tych samych wzorców zachowań, jak mysz w labiryncie lub cywilizacja pcheł funkcjonująca w szklanym pudełku, podskoczysz tylko do granic sześcianu, w którym jesteś zamknięty. Każda próba opuszczenia modelu w jakim jesteś zamknięty wymaga myślenia poza szablonowego, bo szablon zawsze prowadzi w to samo miejsce, po starych ścieżkach choć wydają się nowe….nowe pomysły, ale oparte na tej samej bazie źródłowej. Kręcimy sie wokół własnego ogona, jak dziecko które wymyśli milion sposobów na zbudowanie wciąż od nowa zamku z piasku- wciąż pozostaje to jednak zamek z piasku, który nie przetrwa burzy… Intersujący, z wymyślonymi postaciami i tragediami- wciąż jednak ostatecznie to budowla z piachu.
Jesteśmy potężnymi istotami, które kreują wciąż na nowo, bawiąc się zabawkami w piaskownicy, ale co jest poza piaskownicą? Zbliża się moment, w którym część z nas zaczyna się rozglądać wkoło i szukać większej, szerszej rzeczywistości… I choć raz po raz koledzy podbiegają i nawołują : chodź! popatrz! znalazłem nową fajną zabawkę albo lepszy sposób na nowy super ulepszony zamek… Ty już nie chcesz bawić się dalej. To znak, że twoja świadomość jest gotowa do kolejnego kroku, chce przebić się przez barierę świata, który wytworzyłeś i stał się dla ciebie za ciasny, przestał cię satysfakcjonować. I gdy te same oklepane scenariusza przestają już zagłuszać wołanie duszy o pomoc, wtedy głos Ducha staje się słyszalny, jak o poranku kiedy powietrze staje się klarowne i przezroczyste i nic nie przesłania widoku wschodzącego Słońca. Te jedno zerknięcie w stronę Wieczności, jeden promień, który przebija się do naszej świadomości będzie już nas wołał zawsze. To zew wolności jak mówią, dla mnie to droga do Domu.
Aby zobaczyć prawdziwą rzeczywistość, ostateczną, jedyną, trzeba na chwilę, choćby na jedną zaprzestać stawiać warunki tworzenia, i pozwolić sobie usłyszeć prawdę o sobie. Co to znaczy? Ano tyle, że warto na sekundę puścić lejce, i postawić siebie w opcji, że może ta część we mnie, która projektuje światy, a z którą się identyfikuję , nie jest prawdziwym mną, tym najwyższym potencjałem moim…. Jeżeli nie, to znaczy że błądzę dając posłuch błędnemu przewodnikowi, a dowodem na to byłby stan moich emocji, depresja, rozpacz, żal, poczucie straty, zagubienia, bycia oszukanym czy zdradzonym, niedocenianym, lub niekochanym. Czyż jest to świat, który brzmi doskonale, jak Ziemia Obiecana? Jeżeli nie, to warto choć na chwilę założyć, że coś w tym naszym budowaniu wytwarzaniu jest nie tak. A to umieszcza nas w opcji- ok nie wiem, albo to co wiem się nie sprawdza, potrzebuję pomocy, Prowadzenia, bo te moje światy-koszmary już mnie nie bawią. Najpierw jednak trzeba uznać, trzeźwo się przed sobą przyznać, że są to światy niezbyt doskonałe przynajmniej, mało zadowalające lub całkiem upiorne…wszystkie mające finał w chorobie i śmierci- tak powszechnej dla wszelakich rzeczywistości wytwarzanych przez nieświadome swego prawdziwego dziedzictwa dzieci Boże.
I nie mówię że ten tekst zaraz przeniesie was w krainy nieśmiertelności, ale przynajmniej uzmysłowi, że sami wykorzystujemy swój potencjał w sposób co najmniej błędny, walcząc jak Don Kichot z duchową rzeczywistością, zaprzeczając jej jak uparte dziecko, które chce mieć rację nawet za cenę własnego szczęścia i nieśmiertelności :). Uparte z nas stworzenia- i nie jest to bynajmniej komplement…bo za uporem stoi niestety pani arogancja i pycha, która zawsze wie lepiej, bo nie ma nic gorszego niż przyznanie się do słabości. Za słabość uznajemy przyznanie się do błędu i pokorny powrót do Domu Ojca. I to nas właśnie spowalnia w drodze. Na szczęście nie niweczy jej całkiem. Można by powiedzieć, że jedynym warunkiem powrotu do Prawdy jest chęć jej przyjęcia. Ale żeby ją przyjąć trzeba się pokajać- czyli? Uznać, że piaskownica, którą wytworzyłeś jest tylko piaskownicą i nie zastąpi rzeczywistości(dzięki Bogu) choćbyś nie wiem jak bardzo starał się prześcignąć Boga w tworzeniu- to nie rywalizacja, ale współtworzenie jest bazą wszechświata i o tym zapomniały dzieci Boże. Stąd nie słyszą już i nie rozpoznają swego Domu, bo odrzucają jego zasady, i zaprzeczają współistnieniu poprzez tworzenie granic i dzielenie na gorszych lepszych, bardziej i mniej zasługujących na dary Boże, miłość, a siebie czynią sędziami – o jakże surowymi sędziami wydającymi każdemu co i ile się należy, nie widząc jednocześnie, że wydzielają tylko Sobie. A wierząc, że wydzielając chronią swoją rzeczywistość nie rozumieją, że tworzą skąpy świat dla siebie, bo żałują jedynie sobie i potępiają jedynie siebie, zamykając się z każdym potępieniem w coraz węższym świecie, budując więcej ograniczeń- poszerzamy jedynie labirynt. I któż nas z niego wyprowadzi do Boga? Jakże sam możesz wyjść z własnego labiryntu, jeżeli wierzysz, że każda jego ściana jest wzniesiona dla twojej obrony, ściany te jednakże mają inną funkcję, przesłaniają ci widok Nieba, Boga, Twego Ja, Chrystusa. Cóż więc zrobić?
Poddać w wątpliwość potrzebę istnienia tych murów i zobaczyć na własne oczy bazę, fundament na jakim się wznoszą, i cel w jakim powstały i pierwotną emocję, która je scala- strach, nienawiść, lęk, chęć oddzielenia się od reszty, wyodrębnienia….Hmmmm ….
Wszystko to wydaje się wymagać tak ogromnej pracy, że można mieć wrażenie, że dokopanie się do podstaw, wykorzenienie, przebranie plew od ziaren zajmie wieki, których nie mamy….i tu większość ludzi porzuca swe nadzieje i decyduje się płynąć z prądem życia, popadają w rutynę mówiąc 'kijem rzeki nie zawrócę’. Zdają się oni wszyscy zapominać, że Wola jest wszystkim, wola połączona z Wolą Jedynego Boga. Jedyne Źródło, którego jesteśmy częścią tworzy wszechświaty, czymże dla Boga jest przytulić dziecko i wytrzeć łzy z jego twarzyczki i dać mu pocałunek pocieszenia, który rozjaśni jego zamglony wzrok? Tym jest wołanie duszy w skrusze, duszy która uznaje, że nie wie, ale że jest Ktoś ponad Nią Kto WIE, do kogo należy duszą, sercem, umysłem i ciałem. Wystarczy uznać uczciwie, że zapomniałem, co znaczy, jak to jest kochać bezwarunkowo i że już nie do końca umiem, że moje serce bardziej przypomina segregator z zakładkami-temu dam tyle, temu tyle, a temu wcale, a tego to najchętniej byłbym wwalił do piekła i świadczył na jego procesie….. Ufff trochę się tego nazbierało.
Jakże więc możemy twierdzić uczciwie, że znamy Miłość i że poprzez nią tworzymy – trzeba się do siebie uśmiechnąć tutaj pobłażliwie jak do dziecka uparcie wypierającego rzeczywistość i ze zrozumieniem, że jest to niemożliwe, nie stworzysz świata miłości z jej przeciwieństwa. A zatem? Rozpoznanie na czym bazuje twój świat-sen to podstawa do rozpoznania, że nadal budujesz te same zamki w piaskownicy z tego samego materiału. Z tego punktu, trzeba postąpić krok dalej, gdy już przyznamy przed sobą, że błądzimy, następuje dla nas ludzi wydaje się najtrudniejsza część- poddać się- tak dobrze słyszycie- poddać się Woli Bożej. Ale co to właściwie znaczy? To znaczy nie udawać dalej przed sobą- no dobra przecież się już poddałem, i dlatego postawiłem na tę cześć kolejny zamek z piasku z przepięknym napisem Bóg i figurką ulubionego świętego na szczycie wieżyczki z dumą twierdząc, że teraz jestem z Bogiem. To nadal twoje ego buduje- zadowolone, że może cię 'uszczęśliwiać’ na stary dobry sposób. Ale ty już szybciej rozpoznajesz jego gierki i zaczynasz wlot łapać, że wcale nie ruszyłeś się z miejsca a twoje poczucie rozpaczy nie zmalało, tylko na chwilę oszukałeś głód prawdy kolejną marą.
Boże pomóż mi, bo się zaplątałem w świece własnych złudzeń i wyobrażeń o Tobie i moich braciach w Bogu, którzy są tylko mną. Nie widzę już Domu, bo zapomniałem twoją Miłość która nie potępia i nie osądza. Pomóż mi zobaczyć Prawdę, ten Prawdziwy obraz Ciebie a ja postaram się go wybierać za każdym razem, aż stanie się moją Rzeczywistością, i tak wrócę do Domu wydeptując prawdziwie nową ścieżkę, którą zachowałeś dla mnie, patrząc tylko na Twój wizerunek a nie na swoje wykrzywione kopie. Szukaj tylko Królestwa Bożego- szukaj tylko oczu Chrystusa, w chwilach gdy cię kusi żeby sprzeniewierzyć się tej wizji- dostrzegaj tę doskonałą Obecność Chrystusa Boga w sobie, wewnątrz siebie- i z pokorą przyjmij swoje dziedzictwo, niech ten Obraz stanie się twoim przyzwyczajeniem.
Skoro wola jest wszystkim- a my mamy wolną wolę- to wybór jest wszystkim. Czy wybieram swoje zaciemnione światy-bańki mydlane, czy wybieram Prawdę- Jedyną rzeczywistość- prawdziwą- tę którą zna Ojciec i Syn, w której razem są Jednym. To tę masz odzwierciedlać i przejawiać w sobie dzień po dniu, sytuacja po sytuacji. Co oznacza, że w każdej sekundzie, w każdej minucie, każdego dnia dokonujesz świadomie wyboru, albo ranisz, atakujesz Chrystusa w sobie i decydujesz przeciwko niemu, albo wybierasz Miłość- jedyną drogę powrotną do Domu. Niestety nie ma wyboru pośredniego, bo Chrystus jest Jeden i jest On miłością i jest zawsze z Ojcem w Jego Domu. Jakże może tam istnieć coś co nie jest Miłością i doskonałością? Nie byłoby już To Prawdą i Niebem.
Czy wymaga się od nas za dużo czy jedynie tego co możemy osiągnąć? Odpowiedź powinna być oczywista. Skoro stać cię było by stworzyć miliony światów-projekcji- a żaden z nich doskonałością nie jest, skoro potrafisz dla siebie utrzymywać niezliczone wymiary iluzji i dawać im wiarę- przez to czyniąc je dla siebie realnymi…to chcesz powiedzieć, że nie stać cię na odwrócenie wzroku od nich wszystkich? i powiedzenie- Mamo, chcę już do domu, to wszystko nie jest już dla mnie cenne, nie daje mi radości. I czego się boisz ? Myślisz, że w oczach Matki zobaczysz cień wyrzutu? Sądzisz, że Jej doskonałe matczyne serce wypowie ci słowa goryczy i nagany? To twoje myśli nie Jej. Ona zna tylko Miłość, jest doskonałą Miłością, Miłosierdziem, Wybaczeniem- za wszystko co uroiłeś w sobie i urzeczywistniłeś dla siebie jako najgorszy koszmar. Przynieś swoje najgorsze wyobrażenie i skrywane tajemnice i złóż u jej stóp, a nie spotka cię kara ni słowo wyrzutu- tylko Wielka i Wszechogarniająca Ulga, że wszystko to odeszło. I zostanie ci ukazany Nowy ale jakże stary – starszy niż czas świat- prawdziwy- bo nie bazujący na twoich wyobrażeniach. A ponieważ na nich nie bazuje – nie jest niczym co możesz wymyślić, zatem żeby go ujrzeć- wystarczy opuścić gardę, zarzucić to co myślę, że wiem lepiej i otworzyć serce na Nią, Ojca-Matkę Boga, Naszego Rodzica- Dom.
Pamiętaj, że w każdej chwili codzienności podejmujesz decyzję świadomą lub nie- i decydujesz się na Chrystusa lub przeciw niemu, albo się z nim łączysz wydeptując ścieżkę powrotną do Domu lub brniesz głębiej w zaprzeczenia… Twój wybór- zawsze twój. Trzymaj więc swój wzrok utkwiony tylko na Chrystusie – Bogu i nie podejmuj już więcej decyzji sam- to wymaga pokory i przyjęcia Miłości Ojca- bo podświadomie ją odrzucasz obwiniając Go za swoje nieszczęścia, stąd ten powrót tyle trwa….. Zdecyduj się na kierunek z nim a nie przeciw niemu, rozpoznaj kiedy On mówi w tobie- jest to zawsze głos cichszy niż namolne głośne i przejaskrawione okrzyki reklam uciech i potępienia z tego świata. Czasem trzeba wyhamować swoje rozpędzone porsche, żeby w ogóle zrozumieć, że nie słyszysz tego głosu. Jeżeli go nie słyszysz to nie znaczy, że on nie mówi, tylko, że zagłusza go w tobie twoje skupienie uwagi na rozpraszaczu. Odkłam siebie- odrzuć zagłuszające formy- rozpoznaj Kim Jesteś a wtedy nie ujrzysz już tego świata, lecz poznasz czym jest Niebo, które żyje w Tobie.
PS jeśli teraz pozwolisz sobie by wątpliwość i umniejszanie wartości Chrystusa lub twego prawa do korony jako dziecka Bożego przejęła i zalała tę prawdę w twej duszy- to nadal jest twój Wybór. Pamiętaj jednak – wola jest wszystkim- Ty wybierasz. Jesteśmy wstanie zrobić to razem- obudzić się do Prawdy. Nie jesteś sam, ja jestem z Toba i JAM JEST z tobą, a z nami wszyscy. Wszyscy zaś jesteśmy Jednym. Każdy człowiek budzący się do tej Prawdy podnosi świat stopień wyżej i ułatwia drogę innym, wszyscy jesteśmy Jednym, tylko o tym zapomnieliśmy i tkwimy uparcie w tej decyzji. Teraz czas ją zmienić aż utrwalimy, odciśniemy nowy wzór poprzez wybranie raz jeszcze, wybranie godnej Syna Bożego Rzeczywistości- czyli jedynej jaka jest. I na nią decyduj się co dzień przez to ją utrwalając dla siebie i wszystkich – czyż może być lepszy Prezent by docenić siebie i powiedzieć – Jesteś Wart. Bo naprawdę jesteś Wart. Wszyscy Jesteśmy.
Magdalena
” Ja jestem na Obraz i Podobieństwo Boga.
Królestwo Boże jest we mnie.
Jam Jest.”