sie 25 2015
Wymiana energetyczna a spłacanie ‘długów’
Życie to wielka fabryka, gdzie każdy wykonuje jakąś pracę, pracuje przy swojej taśmie, ma swoje zadania, kwalifikacje, narzędzia, które pomagają mu wykonać jakiś etap produkcji. W końcowym stadium pracy wielu działów, pracowników, ekspertów, składaczy, informatyków, dokręcaczy śrubek 🙂 i innych osób mamy produkt finalny. Ten produkt finalny trafia do sklepu jako towar gotowy, poprzez pośrednika, bądź wielu pośredników a my (jeśli potrzebujemy) go kupujemy. Później pieniążki trafiają drogą okrężną z powrotem do producenta. Całkiem podobnie wygląda to z wymianą energii (którą jest wszystko wokół nas i my też nią jesteśmy) w życiu.
Ostatnio widziałam w światach sennych, że narobiłam sobie tzw. długów tam, tudzież swoim sposobem bycia, prowadzenia życia, komunikacji i wymiany z innym świadomościami-bytami, ludźmi. Mianowicie podświadomość pokazała problem w postaci wypożyczonego sprzętu- a konkretnie roweru, który wypożyczyłam i NIE oddałam z powrotem. Dlaczego nie zwróciłam, bo został skradziony przez moją nieostrożność, głupotę, niedbanie o rzeczy, które nie są moje ale czyjeś, bo po co trudzić się przywiązaniem roweru wypożyczonego- to nie mój? O swoje rzeczy materialne przeważnie bardziej dbamy, choć nie wszyscy (ja w ogóle wykazuję w życiu duże niedbalstwo jeśli chodzi o rzeczy materialne, chyba że mają dla mnie wartość sentymentalną)… Tak czy siak rower zaginął a ja zostałam z długiem i rachunkiem z wypożyczalni na kilkaset złotych – taką sumę moja podświadomość uznała za wystarczająco wysoką za takie przewinienie. Pytanie brzmiało czy zapłacić czy zwiewać? Bo w astralu informacja jest podana jakby natychmiastowo z myślą (pytanie przychodzi wraz z odpowiedzią), mianowicie wiedziałam, że jak nie przyznam się do zgubienia mienia wypożyczalni, to oni się nie połapią taki bałagan tam mają… Tyle, że ja nadal miałam świadomość swojej winy. I klasyczna walka dobra ze złem się rozpętała, a czy warto, co na to powie mój mąż, czy mnie skrytykuje, czy przyznać się i wysłuchać przykrych słów o narażeniu na stratę finansową, czy potraktować sprawę jakby jej nie było? Problem w tym, że wiem, że jak nie zapłacę to w inny sposób ten dług zostanie niestety na moim koncie wyrównany-ściągnięty nieuchronnie, przez sprawiedliwe prawo przyczyny i skutku. Cena roweru, dla jednego wygórowana dla drugiego niska, dla mojej świadomości była akurat taka hmmm na jaką po pierwsze było mnie stać a po drugie jednorazowo było to dla mnie dużo z miesięcznego budżetu…. Dlaczego akurat tak? Otóż moja podświadomość jest bardzo wrażliwa na hmm poczucie sprawiedliwości, jestem wyczulona na kłamstwo, na zabieranie, ograbianie z czegoś co nie jest nasze…I każde takie przewinienie dla mojej świadomości jest równe np. dla kogoś innego zbrodni zabójstwa lub napadu na bank … Dla mnie nie zwrócenie wypożyczonego roweru (którego co prawda nie ukradłam tylko zgubiłam-ukradł kto inny- to też było od razu widać) było olbrzymim przestępstwem, przerażającym mnie w pewnym sensie, ale jednak nadal nie na tyle by kombinatorstwo się u mnie nie włączyło. Wtedy uff, pojawiło się koło ratunkowe, dobry przyjaciel mego życia, który jest w nim od wielu lat i ma bardzo dobre serce dla ludzi i głębokie poczucie uczciwości zakorzenione w duszy. Powiedział do mnie jedno zdanie: Magda, ale ty nie musisz kłamać, kiedy po mojej głowie przebiegały myśli by skłamać ze względu na lęk przed reprymendą ze strony męża…(to król Mieczy- kobiety, które mają za mężów takie silne charaktery wiedzą jak nieraz ciężko wytłumaczyć inny punkt widzenia). I obserwowałam po tym widzeniu sennym jak przez kolejne dni walczyły we mnie dwie strony i choć bardzo się bałam, że pójdę na kompromis z własnym sumieniem, na szczęście ostatecznie wygrałam.
Ta sytuacja pokazała mi też jak łatwo ludzie porzucają swoje ideały, prawość w niektórych sytuacjach ze względu na lęk przed innymi ludźmi, przed życiem, jak się poddają i przestają walczyć o swoje lepsze ja bo już nie mają siły, i pozwalają innym ludziom zaniżyć ich standardy sprawiedliwości… Tego się zawsze strasznie bałam, że stanę się gorszym człowiekiem, że pójdę na kompromis z życiem, z sobą, z powodu presji otoczeni. Bo inni uważają, że jesteś np. po prostu ‘frajer’, że zapłaciłeś odszkodowanie, lub przyznałeś się pani w sklepie, że za mało policzyła ci na rachunku, zamiast cieszyć się że masz coś ‘za darmo’.
Tak, tyle że te za darmo wychodzi nam później, w końcowym rozrachunku bokiem. Nie zapłaciłeś tej konkretnej osobie, nie przejmuj się, w życiu jest jak w tej fabryce, te pieniądze trafią i tak do adresata, przez jakiegoś lub wielu pośredników.
Na moim przykładzie przekonałam się, że dokładnie ta suma pieniędzy, która mi została w głowie po śnie, mój dług w astralu, powędrował ode mnie w ciągu paru dni do innych ludzi jako darowizna …prezent urodzinowy przeznaczony na konkretny cel. Skojarzyłam fakty dopiero później, gdy wymiana się dokonała, to hihi miałam taką myśl: dzięki Bogu, że nie mam już tych pieniędzy i jak dobrze, że ten ciężar już spadł z moich ramion…oraz taka refleksja, ale zaraz zaraz kto komu powinien tu podziękować… Ja miałam wrażenie, że to ja w tym układzie powinnam podziękować za przyjęcie tej spłaty. I choć nie wiem dokładnie kto jest tą wypożyczalnią, jakie okoliczności tutaj w rzeczywistości materialnej pokrywają się ze śladem energetycznym ze świata astralnego, to wiem że dług został spłacony, i dzięki Bogu za doskonałą wymianę, i za to, że było komu przekazać te pieniążki jako ekwiwalent mego długu.
I tak wymiana energetyczna trwa, pieniądz tutaj to tylko symbol energii, a jego nominał wielkości to ekwiwalent tego ile jest dla nas wart, coś jest warte. Dla jednego własne mieszkanie w bloku to szczyt marzeń, dla kogoś innego apartamentowiec w Nowym Jorku a dla kogoś jeszcze innego stara chatka po babci na wsi to coś najbardziej cennego pod słońcem. Mój mąż kiedyś odpowiedział mi ciekawie na moje pytanie: ile to mieszkanie jest warte? – Tyle ile ktoś zechce za nie zapłacić… I to jest prawda. Podobnie jest z tzw. długami w świece energii, płacimy za nie tyle ile są dla nas warte, i tak dla jednego 200.000zł to dużo za kawalerkę na dany czas, dla drugiego to mało, ważne co ta kwota znaczy dla ciebie.
Ciekawe jest też to, że nie da się jednej miarki przyłożyć do naszych czynów, tzn. trudniej mają ci którzy mogą sobie pozwolić na mniejsze przewinienia. Im dalej w las tym więcej drzew, odpowiedzialność rośnie wraz z wiedzą a twoja wyższa wrażliwość i szersza świadomość oprócz tego, że daje ci większe możliwości i szersze widzenie płaszczyzny przyczynowo-skutkowej, to niesie ze sobą pewną ceną. A mianowicie gdy już wiesz, gdy masz wysoko postawioną poprzeczkę, twój kodeks moralny jest jakby bardziej wrażliwy a ty bardziej wyczulony i wrażliwy na energie i krzywdę, na to co właściwe a co nie, na to co się dzieje gdy rzucisz ot tak niedbale jakieś słowo, które uderza przechodzącą obok osobę….to ciężar, cena przewinienia rośnie wraz ze świadomością tego czym ono jest dogłębnie, całkowicie, ze swymi odcieniami, odnogami i skutkami. I widzisz skutek i żal i stratę tej osoby, w którą uderzyło twoje niedbalstwo… w postaci płaczu, żalu czy rezygnacji z czegoś dla siebie ze względu na tę głupią opinię, słowo rzucone i to nie z premedytacją, ale głównie z niedopatrzenia, z głupoty, z niedbalstwa, bo co mi tam- nie wszystko chce mi się badać, starać o wszystko, odpuszczam sobie. I zaraz widzisz jak rower, który zostawiasz pod płotem nie przywiązany jest skradziony, a ty masz dług i dylemat, przyznać się czy nie, co jest właściwe? Bo przecież to nie do końca moja wina-to nie ja ukradłem-mówi wymigiwacz w umyśle, ale Ty- Ta Twoja prawdziwa w środku Ty już wie, że popełniła błąd i nie ma zmiłuj się. Albo brniesz dalej i będzie tylko trudniej, ciężej albo możesz zapłacić teraz bez odsetek… Ciężar, który niesiemy przez lata nieraz przytłacza gromadzonymi przez lata żalami drugiej osoby i własnymi zbieranymi wyrzutami sumienia.
Nie zawsze musimy wiedzieć i widzieć co komu jak i dlaczego tzw. ‘wisimy’ energetycznie, komu należy oddać przysługę a kto nam oddaje za kogoś należną nam spłatę. Ważna jest sama świadomość, że wszystko jest wymianą energetyczną w życiu, stale, na różnych poziomach, pod rożnymi symbolami. I ważne jest zawsze trzymanie się swego wewnętrznego kodu moralnego, wewnętrznego poczucia sprawiedliwości, bo to ono ustala nasze księgowanie ma-winny. To jest nasz sędzia i strażnik zarazem. Jeśli posłuchamy wewnętrznego głosu i zrobimy to ‘co słuszne’, co sprawiedliwe, bez podszeptów wymigiwacza, bez: ale, bo to nie ja, itd. To nasze tzw. długi będą na bieżąco regulowane a my zapewnimy sobie swobodny przepływ energii kreacji, wymiany, realizacji, i w rezultacie przyciągania dobrych zdarzeń, dobrobytu do naszego życia. Bo jak tu mówić o dobrobycie, gdy ktoś inny klepie ‘biedę’ przez nasze nieregulowanie spraw, gdy w gorszym przypadku śle na nas klątwy i przekleństwa bo przez nas cierpi i w myślach oskarża nas jawnie i energia krzywdy i długu rośnie z czasem… Owszem nie wszystkie rachunki regulowane są od razu, ale nie zazdroszczę nikomu kto przez lata zbiera długi żyjąc na czyjś rachunek, bo spłata będzie trudna, bolesna i może odbić się na wielu pokoleniach, ale to już rozprawa na inny artykuł.
Czasem trudno dojść za jakie sprawy spłacamy długi np. po latach albo co było na początku tego rachunku… Dlatego ja mam taką dewizą: płacę swoje rachunki i długi…i z dwojga wolę żeby ktoś miał u mnie pożyczkę niespłaconą, niż mieć u kogoś dług. Wiem, że życie i tak wyrówna rachunek jak nie przez tę osobę to przez inną, zwrot i tak będzie w tej czy innej formie, która będzie dokładnym ekwiwalentem wartości jaką to coś dla mnie przedstawia…lub nawet lepiej. To są tzw., niespodzianki od losu, wynagrodzenie za cierpliwość, za dobre słowo, za szczodrość, za nieżałowanie, za z dobrego serca dawanie…o którym ty może już nie pamiętasz ale wszechświat za Ciebie pamięta, bo w księdze ‘dał i dostał’ widać te wymiany i intencje z jakim dokonujemy spłat i dopłat oraz wymiany…
W życiu jest tak, że wymiana trwa stale i jest też tak, że względem niektórych ludzi nie czujemy żadnych oporów przed dawaniem, wręcz jest to dla nas olbrzymia radość, większa niż wydawanie na siebie pieniążków (co bardzo przecież lubimy). Większość rodziców odczuwa takie zadowolenie, wewnętrzna radość, szczęście, gdy może sprawić przyjemność dziecku, kupując mu ulubioną zabawkę, lub czekoladę. Moja szwagierka ma olbrzymi gest, szczodre serce dla swoich dzieci, jej dewiza to sobie odejmę a dzieciom dodam…i to w jej życiu sprawdza się nieświadomie oczywiście jako błogosławieństwo dla jej życia i domu… Bo ta energia miłości i obdarowywania dzieci, płynie z powrotem, szerokim światłem do niej… Bo daje bez liczenia na korzyść w zamian, to szczerość intencji, czystość, która cuda działa w księdze wymiany energii.
Sęk w tym, że nie wszyscy tak mamy i przeważnie rzadko w stosunku do ludzi tzw. obcych, a dewiza im więcej dajesz tym więcej otrzymujesz jakoś chowa się do kieszeni w codziennym życiu… I ok, nie musi nas być od razu wewnętrznie stać na bycie milionerami szczodrości, można zacząć od prostszej formy, od starania w kierunku sprawiedliwego rozliczania się, od zwykłej uczciwości, i słuchania kiedy dusza płacze po cichu gdy próbujemy oszukać w gruncie rzeczy samych siebie poprzez pomniejszenie czyjejś wypłaty…
A że wszystkie nasze światy, w których funkcjonujemy, tzw. płaszczyzny są ze sobą połączone, przenikają się wzajemnie, tak jak człowiek jest istotą wielowymiarową, tak wszystko będzie miało swoje odbicie na każdej płaszczyźnie, jak kamień wrzucony w wodę… Dlatego jak to mówi moja koleżanka: to co widzisz tam musi mieć swoje odzwierciedlenie tutaj, na tej płaszczyźnie, musi być namacalne, wtedy wiesz, że to naprawdę widzisz, łączysz tzw. elementy układanki w całość. Widzenie jasno w końcu to nic innego jak umiejętność łączenia tego co widzisz w jedną układankę-całość.
I czas już kończyć tym razem, bo się bardzo rozgadałam, pozostaje mi tylko życzyć Państwu płynności i uczciwości w wymianie energetycznej na wszystkich płaszczyznach życia.
Magdalena