kwi 27 2016

Zmienić siebie czyli Poza utarte ścieżki..i wyżej…

mtbfcoCzy zastanawiałeś się kiedyś jak bardzo żyjesz programami, schematami, wzorcami, które określają w dużej mierze ciasno twój świat malując jego granice, zasady, a na ile pozwalasz sobie przekraczać od czasu do czasu te granice, i marzyć poza nie….? Ostatnio usłyszałam zdanie, które wybiło mnie z moich mocno utwierdzonych schematów i cisnęło moją zaskoczoną świadomością o ścianę :). Okazuje się, że cała moja tzw. mądrość życiowa i to co dotąd uważałam za najlepsze zaczęło przypominać troszkę chwiejny domek z kart… Hihi czasem warto zrobić sobie samemu psikusa i poobserwować swoją własną reakcję na takie pytanie, to zabawne jak świadomość otwiera buzię ze zdziwienia na myśl o poszerzających się horyzontach…bez kresu. A oto pytanie: Czy pozwalasz sobie, dopuszczasz do siebie nie tyle marzenia, ale to o czym nie wiesz, że możesz marzyć, a może być dla ciebie cudownym spełnieniem…. Rozumiecie sztuczkę? Każdy żyje jakimiś programami, nawykami, chodzi utartymi ścieżkami, które są jak kody, z których owszem można wyprowadzić ileś tam zmiennych, na kilka sposobów rozpisać równanie…..ale liczba jakości się nie zmienia… A co gdyby spróbować wyjść poza te spekulacje i poza nasze ‘stałe zmienne’…co gdyby zadać sobie pytanie o czym nie wiem że mogę marzyć?….i spróbować żyć z pełnym zaufaniem. Co to znaczy? A no tyle, że trzeba mieć niebywale otwarty umysł, odwagę by rzucić wyzwanie codzienności i sobie samemu, swoim lękom, nawykom- a to najtrudniejsze…bo każda walka w gruncie rzeczy jaką toczymy jest walką ze swoim ja, i jego projekcjami na zewnątrz, zmienisz siebie i swoje ja- zmienisz świat, to co wewnętrzne prędzej czy później staje się zewnętrznym.

Żyć po mistrzowsku…nie widzę słowa, które by mi tu lepiej pasowało żeby oddać co mam na myśli, uznajmy więc, że mistrz wie jak żyć i poruszać się poza programami, że to nie one dyktują mu warunki lecz jego świadomość z poziomu Mistrzostwa żongluje możliwościami i wykracza poza poziom tego co określamy programem na życie. Co to oznacza ? Hmmmm, np. że numerologiczna jedynka, piątka czy trójka, ósemka czy dziewiątka nie jest determinowana przez swój horoskop, wykracza poza nasze rozumienie programu i nie musi realizować się jako np. siódemka lecz w najwyższej jakości swojej wibracji – czyli przepracowanych programach swojej liczby w jakiej tu się narodził wychodzi poza schemat-jest od niego wolny- on go dowolnie kształtuje, wychodzi z tego punktu i rozszerza go i transformuje do tego stopnia, że wychodząc z siódemki swobodnie przechodzi w każdy program, cechę naszego ograniczonego wachlarza numerologii i dalej…i jest wszystkimi cyframi naraz. To jak punkt przejścia, jak czakra serca w najwyższej wibracji- wszędzie cię doprowadzi, do każdej przestrzeni…. To stan umysłu, to świadomość Mistrza, życie poza programami. Dlatego lubię numerologię z ciekawości jak każdy po ziemsku, ale gdy moja dusza do mnie przemawia w spokojnym zaciszu serca, tam macha lekceważąco na moje programy, na moje muszę iść tą drogą, bo tylko ta jest bezpieczna, wszyscy w mojej rodzinie byli tacy…tędy  łatwiej, to moje największe marzenie chyba, no bo o czym więcej można marzyć….? Moja dusza wtedy mówi…ciiii…posłuchaj, otwórz oczy, popatrz a nie projektuj….a sama się zdziwisz, pozwól sobie na to zaskoczenie…:) i uśmiecha się w tej intrygującej jakości, obietnicy czegoś nadzwyczajnego :)….

Ciekawe, że to co najbardziej boli, najbardziej kurczy naszą energię i powoduje cofanie się do swojej muszli ślimaka, do starych poglądów nawykowych –jest właśnie myśl o zmianie… Z reguły nie lubimy wstrząsów w naszym świecie, zmian, przeprowadzek, zmieniania standardów. Tak standardów, bo niestety funkcjonujemy głównie poprzez własne standardowe formy myślowo-emocjonalne, a zmiana jest frustrująca bo budzi lęk, przerażenie przed tym co obce, inne, przed upadkiem… Wolimy stare znane niż cokolwiek czego wynik może być spekulacyjny, lub zmuszać nas do zmiany oprogramowania :).

Elastyczność, otwartość, to za mało by się udało rzucić sobie wyzwanie, potrzeba jeszcze Zaufania, bez niego strach niweczy wszelkie próby wyjrzenia z muszli i spróbowania czegoś nowego. Albo inaczej, nie tyle spróbowania czegoś nowego- bo to próbowanie w ramach równania z naszymi zmiennymi nadal mówi o poruszaniu się w ramach karmy, księgowania winien –ma. A co gdyby choć na chwilę wyobrazić sobie, że mógłbyś opuścić program księgowania i rzucić okiem jak jest wyżej, ponad nim, uchylić te drzwi, otworzyć siebie na to o czym się nie wie, że można marzyć…. To jest właśnie poziom naprawczy, tam z tej przestrzeni schodzą jakości, które cudownie transformują wydarzenia, karmę, i wymieniają programy, wprowadzają nowe zmienne do równania na życie. Sęk w tym, że utrzymać się w tej przestrzeni, swoją wibrację na tym poziomie przez cały czas jest cóż wielce trudne- nie dla Mistrza- ale dla nas w większości tak…. Ale jedno takie zerknięcie, uchylenie drzwi i pozwolenie, wpuszczenie do swego świata, świadomości tej wizji, energii, jakości innej, której z siebie sam nie wygenerujesz tutaj, bo tego tu nie ma, jest jakby hmmm wcieleniem się tutaj na nowo. Bo zmieniasz zmienne równania, otwierasz się na to co ponad programem, wychodzisz poza wzorzec depresji np. i wchodzisz na drogę akceptacji a stamtąd otwierasz drzwi szerzej i mówisz Ufam…i obserwujesz, bez lęku co przychodzi. To wszystko opiera się na wibracji światła, miłości, a zaufanie całkowite to najwyższa forma Miłości, a wraz z nim przychodzi wibracja, która zmienia wszystko, uzdrawia stare programy, wprowadza nowe realizacje, uzdrawia życie, los i zaczyna nową drogę dla całego pokolenia w rodzie-to dar najwyższy- wyjście z labiryntu, albo jak uwolnienie się z pułapki, klatki, więzienia, wielu dusz, które na taką odmianę nieraz pracują wiekami….

Co to znaczy dążyć do najdoskonalszej wersji siebie? Hihi ano właśnie to…nie określać kim jesteś, bo możesz być kimś znacznie piękniejszym, w jeszcze lepszej wersji siebie niż jesteś wstanie to na dziś ujrzeć jako możliwość…klucz to otworzenie się właśnie na prowadzenie z poziomu tej przestrzeni wibracji- Mistrzostwa…. Jak to zrobić? I tu część najtrudniejsza, to jest właśnie praca nad sobą w tu i teraz, ze swoimi lękami, schematami, muszę, nie mogę, nie widzę swego życia inaczej, tej granicy absolutnie nie da się przekroczyć…Boże przecież to kompletne wariactwo!!!! Hihi niektórzy tak reagują na myśl o wzięciu urlopu z pracy w najgorętszym sezonie zarobkowym, a inni na myśl o skoku na bandżi, jeszcze inni o wyjechaniu w środku roku do aśramu, hihi albo o pójściu na disco dla seniorów w wieku lat 70…szok… I nie mówię żeby sprawdzać co nas szokuje naginając na siłę grancie albo robiąc rzeczy z buntu czy ze złych pobudek…Mówię o dopuszczeniu do siebie myśli co by było gdybym jednak pozwolił sobie na puszczenie tych swoich linek marionetki jaką jest sterowaniem naszym życiem wciąż w nawykowym scenariuszu i zastanowienie się czy mój świat by się zawalił gdyby zmienił jeden …na razie tylko jeden schemat…i na ile i jak zmieniłoby to moje życie…jakie możliwości by otworzyło, o których nie wiem…jaka jakość mnie by się pojawiła, której sam się nie spodziewałem… Rozumiecie? Zwykle gdy odważymy się wejść na inną dróżkę choć na chwilę, mamy olbrzymią szansę spotkać na niej zupełnie nową jakość, która czy nam się spodoba czy nie, to zawsze jednak pobudzi zmiany, i da opcję zobaczenia siebie inaczej. A gdy już zobaczysz siebie inaczej, wszystko wkoło, lub jakiś ważny aspekt twego świata może właśnie jak za dotknięciem różdżki się zmienić….bo ty zobaczyłeś coś-siebie poprzez coś innego, a zatem dopuściłeś inną wersję siebie.

Nie wiem jak wy, ale ja osobiście mam problem z moimi programami obowiązkowości….i opuszczenie dnia pracy, albo ważnego spotkania-nawet z istotnych przyczyn zawsze wywoływało we mnie przerażenie… Wagary- nigdy! I oto mój program, który męczy mnie całe życie i ilekroć uda mi się wyrwać w ciągu dnia ze swojej rutyny i cieszyć się tym wykradzionym urlopem dla siebie i nie zabić tej przyjemności wyrzutami sumienia- kat i strażnik programów- to czuję że jestem wolna i że żyję naprawdę, pełnią, że wszystko jest możliwe, i wszystko może się zdarzyć….bo w końcu nie planuje każdego kroku…tylko otwieram się na to co może przyjść o czym nawet filozofom się nie śniło… Dla takiego uczucia, takiej jakości siebie warto być, nawet przez chwilę, bo te cenne chwile pokazują jak bardzo życie ucieka nam, jak chodzimy w ciasnych pomieszczeniach naszych umysłowych klatek, świadomości…i jak wiele odwagi trzeba by zaufać….. A niech to, na karcie Osho mojej przyjaciółki Agnieszki- autorki: dopuść to o czym nie wiesz, że możesz marzyć….jest taki obrazek, na którym idealnie przynajmniej dla mnie wygląda to zaufanie….z którym każdy ma problem. A ja już na pewno.

Hihi z moim lękiem wysokości-większość ludzi go ma-i to ciekawe, że o wyższych przestrzeniach mówi się wyższe a w większości boimy się latać- czyż nie? A oto wizerunek tej karty, która pobudziła mnie do refleksji nad zaufaniem i puszczeniem się…. Ciekawe, że karta nazywa się ’totalność – bardzo pasuje do mego czucia tej przestrzeni, o której pisałam.

2014-11-05-Totality

I rzecz nie w tym, żeby nie być jakimś, bo zawsze jakimś się jest, ale rzecz w tym żeby zawsze zachować otwarty umysł i mieć świadomość, że to tylko ubranie, w którym jestem dziś, a jutro mogę, bo przecież mogę, gdy otworzę szafę…wybrać coś innego….a gdy z góry nie zaplanuję, że to znów musi być bluzeczka w kwiatki i zachowam otwarty umysł i gotowość oraz chęć na obejrzenie czegoś innego dla siebie…i nie ocenię tego schematowo, nie skrytykuję po starych wzorcach, lecz powiem: a co tam, może to ma jakieś dobre strony, zobaczymy jakie…i uwaga: Skok…Dokonało się…Już jesteś inny J. Naprawdę tak to się odbywa, tylko dużo trudniej wykonać ten skok hihi niż tu jest napisane (przynajmniej za pierwszym razem), bo wszelkie nasze odczucia, schematy, ciągną nas na stare bezpieczne drogi, a podświadomość wariuje i kurczy się i jeży jak kot na przeciwnika…. Wtedy właśnie ZAUFANIE do MIŁOŚCI ŹRÓDŁA ŚWIATŁA jest kluczem, który otwiera drzwi do nowego ciebie.

I już miałam kończyć ale jeszcze na koniec dodam, że skoro u nas czasem nam trudno zobaczyć przestarzałe skostniałe programy, to na pewno znacie ludzi, którzy tkwią według was ciasno w jakiś programach na życie i nieraz sami nie wiedzą, że się w nich męczą, że się ograniczają sami, że żyją ale jedynie na 1/100000 gwizdka…rozumiecie? Gdy zobaczycie w innych, może łatwej będzie wam odszukać wasz przestarzały, skostniały, nieraz bardziej szkodliwy niż pomocny wzorzec w sobie…

Czasem życie też przynosi nam ludzi, którzy burzą nasz spokój, wyobrażenia, nasze poukładane życie, po to by trochę przewietrzyć nasz dom- świadomość, byśmy mogli odnowić – wzbogacić nasze życie, zaczerpnąć świeżego powietrza po długim tkwieniu w zaduchu, zamknięciu. Dzieci przeważnie są doskonałymi, elastycznym, otwartymi pośrednikami hihi rozwalającym stare wzorce i przynoszącym nowe… Jakże często to nas złości, cha cha jak pomyślę ile spontaniczności dzieci wprowadzają do naszych poukładanych grafików to aż nie mogę się powstrzymać od uśmiechu…. I takich dziecięcych wizji na swoje życie obecne życzę Wam teraz i od czasu do czasu zawsze- to konieczne by czuć, że się żyje w pełni….

Dziękuję moim, nieraz wyprowadzającym  mnie z równowagi przeszkadzaczom i rozwalaczom moich schematowych, rutynowych puzzli życiowych… Hihi później zawsze dziękuję za nową układankę puzzli- nowy obraz, choć najpierw się złoszczę, za rozwalenie obrazka, który układam w końcu po raz setny i znam go tak dobrze- na pamięć-bo jestem dumna, że tak dobrze mi idzie za każdym razem…. Uwierzcie, nowe nie zawsze jest złe, a zawsze prowadzi do przodu poprzez zobaczenie siebie inaczej, w innej perspektywie, poprzez inne obrazy-programy, zmienne, możliwości…o których nie wiemy, że możemy marzyć, bo ich nie znamy nawet w zamyśle….

Pozdrawiam Was serdecznie…. Nie bójmy się otworzyć na nowe… Zaufanie – Miłość – Zaufanie… I dalej poza schematy w nowe wizje siebie…

Magdalena

Brak komentarzy