gru 09 2021
Jak odnaleźć szczęście?
Jedyny i konieczny warunek, żeby wyjść z więzienia własnego upodlenia, cierpienia, tego co nazywamy niewolą, to stale powracać do niezmiennych prawdziwych ideałów duszy. Dlaczego niezmiennych? Ponieważ są prawdy, które niezależnie od wyznania, przejść życiowych, środowiska, pozycji, stanu duszy, pozostają prawdziwe dla nas wszystkich. Wspólne wartości. Wewnętrzne przekonanie, że to tak jest właściwie, choćby napisano tysiąc poradników przeciwnych. Prawdy sumienia nie da się zagłuszyć. Da się jednak udawać, co jest częstą drogą ucieczkową jaką stosujemy przed własnym wewnętrznym krytykiem. Kiedy wydaje się, że ludzie nas ścigają, że okoliczności zewnętrzne są przeciwne nam, wszystko to kurtyna zasłona, jaką budujemy przed swym wewnętrznym wzrokiem, żeby uparcie nie słyszeć pewnego głosu. Głos ten woła o prawości, o naprawieniu, o przyznaniu racji bytu tej części ciebie, która zawsze przynagla cię do ujrzenia oblicza świętego w sobie. Bez przyznania dobrowolnie posłuchu temu łagodnemu głosowi, nigdy nie odnajdziemy spokoju, zawsze będziemy bowiem walczyć z sobą, z autentycznością. Ta prawda jest tak głęboko zakorzeniona w naszej duszy, trzewiach, komórkach, że czyni wręcz nienaturalnym podążanie w życiu na przekór jej. Niezgodność w jaką się sami wpędzamy czyni nas uciekinierami przed okrutnym panem, krytykiem, tyranem wewnętrznego głosu- własnego sumienia. Czasem zaślepieni i uparci, nie umiejąc przyznać się przed sobą do błędu brniemy tak daleko i głęboko w zaprzeczeniu własnego Ja, że tylko śmierć wydaje się wyjściem, co jest jednak kolejną pułapką ego. Ego uważa, że lepiej umrzeć niż przyznać się do błędu (w języku ego- porażki). Prawdziwa walka i bohaterstwo zaś zaczyna się wraz z heroicznym uznaniem własnych błędów, niewiedzy, małostkowości i gotowości zmierzenia się z tym Goliatem w nas jak to uczynił Dawid. Ogrom pracy i wysiłku jaką trzeba włożyć by podążać drogą wewnętrznej prawości, szlachetności, jest tak wielki, że onieśmiela i zniechęca wielu. Lecz gdy zdajemy sobie sprawę, że nie ma innej drogi wyjścia, uwolnienia się ze zniewolenia umysłu, serca, duszy, wówczas nabieramy coraz silniejszego przekonania wewnętrznego, że jedynie niezłomna postawa w prawidłowo, uczciwie przeżytym życiu jest wyzwoleniem. To co dobre i prawe zawsze będzie naturalnym pierwszym zewem naszej duszy. To co nie zawstydza serca, i nie woła wyrzutami sumienia w ciszy jest zawsze właściwym wyborem. Potrzeba zagłuszania tego zewu duszy, zwanego sumieniem, objawia się zbyt często. Jednocześnie daje nadzieję, to co jest upodleniem człowieka gdy chce zapomnieć, albowiem uwidacznia tylko coraz bardziej jego związek z Bogiem, ze Źródłem. Prawdziwą radość człowiek odnajduje jedynie w szlachetności swoich czynów, w dobroci, znajdywaniu połączeń między sercami, nie zaś w doszukiwaniu się tego co dzieli.
Receptura jest tak prosta, że z początku logiczny umysł odrzuca ją ze sceptycyzmem, lecz to nie on ma badać skuteczność, lecz doświadczenie. Wielu mistrzów, duchowych postaci na przestrzeni dziejów dowiodło empirycznie tej prawdy- tylko prawidłowo przeżyte życie- zgodne z ideałami dobra, prawdy, uczciwości, szczerości, szlachetności, wynosi jednostkę ludzką do stanu dziedzictwa właściwości duchowych. Innymi słowy prawdę do uleczenia wszelkich depresji, zgryzot, żali, pretensji, cierpień mamy w sobie, we własnym kodzie postępowania, ideałach życiowych. Wynieś prawdziwy ideał na piedestał swego życia, zaprzestań walki z sobą, a zobaczysz jak zaczynają się wyłaniać zalążki bożego świata spod gruzów udręczonego sumienia. Nie oglądaj się przy tym na innych, swój świat oczyść, pamiętając, że dwóm ślepcom może i raźniej lecz nie dojdą nigdzie. Gdy zaczniesz już widzieć wyraźnie, chroń swoją nową odzyskaną niewinność, piękno swojej duszy, nie poddawaj się wpływom niewiary innych, doceń siebie i ten czas, który dla Ciebie nadszedł. Ten szczególny czas otwarcia duchowych oczu na prawdę o sobie. Spraw sobie największy prezent, podaruj sobie wiarę w dobro w tobie, w to, że nie dzięki twemu małemu ja- ego Jesteś, żyjesz, istniejesz, lecz dzięki znacznie większemu Ogromowi, zamysłowi Boga, który najukochańszą cząstką siebie uczynił ciebie. Prawda ta jest tak doniosła, że tu nie sposób ją ująć bez natchnienia miłości ze źródła Istnienia. Prawda ta czyni cię samym dobrem, miłością, szlachetnością, doskonałością w potencjale do przejawienia. I ten właśnie potencjał, nie mniejszy każdy z nas nosi w sobie by w odpowiednim dla każdej duszy czasie przejawić się w pełni jak rozkwitły kwiat na łące Bożych zamysłów miłości. Czy wiedząc o tym, czując to w głębi swego serca, przeczuwając w najgłębszych zakamarkach swego wypierania, można nie chcieć wciąż na nowo próbować? Pomimo upadków, porażek i obolałych serc wiemy, że nie ma wyższego i piękniejszego celu, do którego warto by dążyć, nie ma nic czego dusza ludzka pragnęłaby równie mocno, nawet jeśli w mroku będąc jeszcze, nie uświadamia sobie swoich prawdziwych potrzeb. Rozpoznanie, że się tkwi w ciemności to też droga do światła. Dlatego dusza ludzka jest niezłomna, bo wie i czuje, że nic nie zaspokoi jej naglącego pragnienia, tak jak uczynienie siebie obrazem i podobieństwem tego co stanowi trzon, jądro istnienia. Powrót do domu, to nic innego jak rozpoznanie już dziś własnej szlachetności, to zapłakanie w objęciach matki nad własnym upadkiem, to chęć odbudowy tego co wydawało się w nas spalone, a czego zniszczyć nie można, to w końcu upór i odwaga w stawaniu się dobrym, przyzwoitym człowiekiem. To szlachetność w słowie, myśli i czynie. Zapytacie czy to heroizm? Ten kto wstąpił na tę drogę albo zawraca z bardzo daleka, wie jakiej odwagi potrzeba by wyrzec na głos prawdę serca tam gdzie panują ciemności, by wyjść i zamknąć znajome drzwi kłamstwa, nieprawości, 'drobnych’ nieuczciwości…. Ulga….. To pierwsze i najbardziej dojmujące uczucie, które napływa i zalewa cała istotę, wyciska łzy z oczu…gdy przekraczasz ten magiczny próg. Im częściej zdobywasz się na wewnętrzną odwagę by postępować zgodnie z własnym sumieniem, tym silniejszy się stajesz…i wtedy zaprawdę zastępy biegną by dopomóc duszy nawracającej się na Boży plan.
Czy warto?
Tylko to ma Wartość.
Magdalena