sty 12 2023
Cel życiowy zgodny z duchową wytyczną
Czasem warto wrócić myślami i poczuciem do siebie z okresu młodości, kiedy optymizm i wiara w życie, w delikatne i szczęśliwe płynięcie przez świat i wszechświat energii wiązało się z uśmiechem na ustach. Czas kiedy serce odczuwało radość, bez przygniecenia zwątpieniem, nie obciążone jeszcze bagażem doświadczeń. Po co? Bo stamtąd łatwiej jest poczuć siebie prawdziwego, bez schematów, siebie od którego w sercu jest tylko krok do Boga, który jest na wyciagnięcie ręki. Gdy pozwolimy sobie zanurzyć się w tym stanie i dodamy do niego bibliotekę naszych przeżyć, ale bez cienia oceniania siebie i swoich wyborów, łatwiej będzie nam odzyskać cos co zgubiliśmy po drodze a co było jak ta igła w kompasie przez życie. Igła zawsze jest nastawiona na Prawdziwe Ja, tam skąd wyruszaliśmy, skąd pamiętaliśmy siebie w Bogu, i nasze pierwotne odczuwanie świata, wszechświata i naszego połączenia ze wszystkim co w nim żyje jako integralnej całości. Z tego poczucia przypominamy sobie to co kierowało nami gdy tu chcieliśmy przyjść, poczucie które królowało w naszej duszy, rozpływało się po naszym ciele, napełniało sobą nasza przestrzeń i nieśmiało wychodziło do świata by łączyć się zapraszająco podobnymi natchnieniami… W tym jest wszystko. Miłość do roślin, zwierząt, do oddychania rześkim powietrzem, do cudów natury i jej skomplikowanej pracy geniuszu, gdzie wszystko współpracuje pod jednym kierownictwem – Życia, którego my ( i tu wielka Radość wybucha w sercu) możemy być częścią, bierzemy w Tym wielkim dziele udział.
I na tym pięknym odczuciu, impulsie, głębokiej wierze wynikającej ze zrozumienia piękna i doskonałości funkcjonowania życia na każdym świecie, z których każdy jest unikatową perłą, a jednak nieodłączną częścią całości, na tym unikatowym odczuciu przybyliśmy tutaj. Nie jako dziecko tej czy tamtej planety, tego czy tamtego wszechświata, ale tego co stoi, za nimi wszystkimi i zapragnęliśmy stać się cząstką całości poprzez wyrażenie się jako drobinka tej cudownej jedności w wybranym utworze melodyjnym wibracji. Przyciągnął nas dźwięk matki Ziemi, jej piękno, niepowtarzalny zapach, jej esencja i sposób wyrażania życia, piękno dążenia do harmonii w jej właściwy sposób. I zanurzyliśmy się w tej symfonii gry barw i odczuć, z której każda inną melodię komponuje by jako orkiestra wyrazić pieśń pochwalną, radosną, uwielbienia dla cudu tworzenia. Z tego odczucia odnajduję siebie tutaj, i to nic że może wydawać mi się, że odbiega to dalece od mego życia na Ziemi, że wydaje się to w ogóle nie mieć praw bycia. To nic, że rozum przeczy a łotrzyk w środku się z ciebie śmieje, niech się śmieje. Ty pozwól sobie na tę chwilę żeby poczuć swój pierwotny plan istnienia, swój pierwotny zamysł zejścia Tu. Ten plan zestraja Cię z Tobą, tym czystym, bez jednego imienia. Gdy wszystko w życiu się wali, gdy stoisz pośród ruin, to stamtąd wyruszasz po nowe doświadczenia (czasem musi wszystko runąć w twoim życiu byś mógł w ogóle zestroić się, sięgnąć do tego swego planu istnienia). Ten kompas nigdy nie zawodzi, jego igła jest zawsze nieomylnie skierowana na duchowy sens istnienia, poprzez wszystkie wcielenia, niezależnie od zmiennych biegów historii świata i twego miejsca w czasie. Pamiętaj wszystkie szlachetne uczucia, które cię na Plan Święty w Tobie nastrajają, te same które tobą twoje przybycie tutaj powodowały. Zjednaj się z nimi, to twój pierwotny plan – bez niego błądzimy. To to mają na myśli uczeni i doktorzy, wiedzący i natchnieni, gdy mówią o życiu w zgodzie ze sowim wewnętrznym ja, o podążaniu za wewnętrznym impulsem, o zrozumieniu siebie.
Gdy pozwalamy sobie pozostać w tym odczuciu Miłości i zachwytu do stworzenia, którego jestem częścią (stąd radość wypływa) wystarczająco długo by pooglądać z tego punktu swoje wybory w życiu, jakbym oglądał film biograficzny o czyimś życiu, wówczas pojawia się inne spojrzenia- zrozumienie doświadczeń które przeszliśmy. Te porażki tzw. zaczynają jawić się nieraz jako błędy, nic więcej, albo jak najbardziej cenne perły które zrodziły miłość współczującą, z barwami litości, opieki, troski. Wszystkie one przyczyniają się do podnoszenia się całości stworzenia do tej symfonii, którą słyszałeś gdy się pierwszy raz w życiu na Ziemi zakochałeś. Razem komponujemy ten utwór, wzbogacamy jego treść, przyczyniamy się do wznoszenia , kierunek jest Jeden, lecz droga pełna wyzwań.
Stamtąd, z miejsca gdzie jesteś poza czasem- nie jest ważne ile w czasie trwa doświadczenie, ważne jest ubogacenie siebie, wysiłek by stworzyć ten obraz czysty i piękny, by kompozycja współgrała. Tu, gdy chodzimy odłączeni, bez tej igły, słysząc martwą muzykę bez duszy, czujemy, że to nie tak, że jesteśmy w izolacji od całości tworzenia, że nie współgramy, samotność, rozpacz, i poczucie bezsensu zabijają…..tam nie ma życia- dosłownie. My musimy czuć to Życie. Życie to synonim Miłości, współgranie, współtworzenie, dawanie, dzielenie się, radość, wdzięczność, wszystkie te melodie-wibracje słowa, za którymi stoją realne tworzące idee, które manifestujemy, przywiodły cię tutaj. Jeżeli nie wyrażamy ich w codziennym życiu, nie czujemy łączności z pierwotnym planem istnienia. Nie jest tyle ważne zatem co robisz ale jak, z czym wychodzisz od siebie by to zrobić. Tak później oceniasz sam siebie, z planu ponad wcieleniem, nie karierę zawodową i wysokość zarobków ale intencję i uczucie z jakim ty wykonywałeś każdą nieznaczącą pozornie czynność dnia. Zakupy- i stanie w kolejce, jazda samochodem, spotkany sąsiad, nauczycielka w szkole, koleżanka w pracy, brat, siostra, pies, kot, drzewo na działce… I nie można się tu uskarżać, że ktoś ma lepsze lub większe pole do popisu, każdy ma idealne by wyrazić siebie poprzez każdą sytuację- która tam równa się lub przewyższa nieraz czyjś wysiłek tutaj w uzyskaniu nagrody Nobla. Twoje skrzypki nie są gorsze lub lepsze, są twoje, sam je wystrugałeś i chciałeś coś pięknego na nich zagrać, przypomnij sobie tylko jak….
Gdy popatrzysz stamtąd to zobaczysz , że wiele ci nie wyszło, ale i będziesz miał więcej zrozumienia dla siebie i tych, z którymi ci po drodze nie wyszło. Oni tak samo jak ty zagubili nieraz swoje połączenie, odczucie Siebie na Planie, którym kieruje Miłość. Gdy dostrajasz siebie, przestajesz niejako wydawać fałszywy dźwięk w symfonii orkiestry wszechświata, wtedy ci co obok cię słyszą przypominają sobie swoją wewnętrzna melodię, zaczyna ona w nich budzić się i drgać, powoli na Boży Plan, pierwotny zamysł nasz świat nawracając. Tam nigdy nie tracimy nadziei i wiary, tam jesteśmy radością i ufnością, tam Boga czystymi oczami oglądamy. I wystarczy, żeby te odczucie ten dźwięk przenieść tu na Ziemi w tym teraz do jednej prostej czynności, od jednej zacząć. Choćby od domu, od jednej osoby w twoim domu, lub jeśli to za wiele, to zacznij łatwiej, od pielęgnacji ogródka, roślin które kochasz, od pokochania zwierzęcia, ptaków, wiewiórki w parku, albo od uśmiechania się do tego do kogo najmniej to boli, do kogo nie sprawia wysiłku zanieść twoją miłość bo nie boisz się zranienia. I pielęgnuj w sobie ten promień, tę nutę, bo ona rozniesie, podtrzyma żar w Tobie, by w odpowiednim czasie, gdy ktoś przechodząc niby przypadkiem wrzuci suche drewienka do twego paleniska -ono nie będzie martwe , lecz gotowe by zapłonąć żywym ogniem, blaskiem większej miłości, i kto wie?- może wydać z łatwością owoc przebaczenia. Tak się buduje, tworzy, zmienia światy. Tak uzdrawiamy nasz wspólny świat, naszą wspólną melodię- tak bardzo poranioną i zmaltretowaną. Ona zasługuje na nasza miłość, my zasługujemy na miłość, w tym duchu tu pracujemy, nie ważne czy to widzimy akurat i rozpoznajemy czy nie. Każdy daje swój własny wyraz, dźwięk, tworzy swoją niepowtarzalną melodię, która łączy się z symfonią miłości-życia na Ziemi, i to oczyszcza, uwalnia, wynosi wyłania obraz Matki- Ziemi jaki dusza nasza pokochała od zarania dziejów.
Nie zadręczaj się więc myślą o swojej ważności, bo jak sam widzisz człowieku jesteś ogromnie, niezmiernie ważny, jak każda inna drobinka, iskra, esencja Życia, która pracuje na Boży Plan tutaj. To jest to mikro makro- Jestem tylko człowiekiem drobinką – Jam jest wszystkim we wszystkim z pokorą. I wszystko to jest prawdą. Ale tu nosząc w sobie odczucie swojej esencji istnienia-miłości- to czyń. Połącz igłę z kompasem by zawsze, nie ważne gdzie i kim jesteś, inżynierem na budowie, czy sprzedawcą, czy rolnikiem czy nauczycielką, czy pracownikiem w biurze, który przekłada codziennie stosy papierków, to nieważne jaki tytuł sobie nadajesz, ważne co czujesz gdy codziennie rano wstajesz, gdy wchodzisz w swój dzień pracy, i jakiej wytycznej się trzymasz- ja przeciwko światu, czyli ja albo oni, czy ja w świecie jako nuta w symfonii harmonii na cudownym planie Istnienia (kiedy tu schodziliśmy wierzyliśmy w To całą duszą).
Graj łagodnie w sobie z miłością ale tak by inni nie zakłócali harmonii wszechświata w tobie, gdy się zagubisz zerkaj na nuty -przypominaj sobie siebie i to uczucie, które jest najbardziej realną prawdziwą częścią ciebie- na tyle niepodważalnie, że tej pamięci, tego odczucia nikt i nic w tobie nie oszuka. Pamiętaj, że czasem ciężko usłyszeć prawdziwą nutę, gdy wkoło wszyscy fałszują, wtedy wejdź w ciszę wewnątrz siebie i oddychaj rytmem spokoju i pewności, że twoja melodia, ta która cię na skrzydłach miłości tu przywiodła, nadal jest i nic jej nie zniszczy. Pamiętaj, że umiesz ją poczuć w sobie zawsze, gdy się wyciszysz. Wracaj często do siebie, zerkaj na swój kompas i koryguj utwór gdy czujesz, że fałszujesz. Pamiętaj, wszyscy ćwiczą, znajdź swój zespół smyczkowy, a może najpierw wolisz ćwiczyć solo? Spokojnie, lepiej zrobić mniej i wolniej ale dobrze niż mnóstwo i bez wyczucia rytmu planu Bożego- niszcząc wielowcieleniową pracę duszy jednej lub wielu….
Nie wypominaj innym, że słabo grają, raczej przykładem swoim na wspólny święty plan istnienia nastrajaj.
Ot i cała tajemnica życia na Ziemi, którą tak bardzo skomplikowaliśmy, że już trudno nam uwierzyć, że recepta jest tak prosta i każdy nosi ją w sobie na Ziemi.
Magdalena