Ostatnio zrozumiałam, że dbanie o szczegóły jest ważne, bardzo ważne, jeśli chodzi o budowanie swojej osobowości, wykorzenienie błędów i tej pracy nad sobą o której tyle już mówiłam, ale co ważniejsze jeszcze pojęłam z niejakim przerażeniem ile tracimy skupiając się na tej pracy. Jak przerażająco łatwo pominąć to co najważniejsze- serce. Zaplątanie się w szczegóły wizji i uwikłanie w drobnostki, skupienie całej uwagi na tym ile drobnych, małych błędów, reguł, przepisów trzeba zmienić przysłania nam nieraz ogólny obraz prawdy w życiu.. I tak bardzo łatwo zgubić to co najważniejsze, czyli intencję główną, lekkość, prawdę początkową. Na tym tak zwanym dbaniu o szczegóły przejechali się lub inaczej mówiąc utonęli wielcy myśliciele, wielkie duchowe postacie, które zeszły tu czynić dobro lecz nieświadomie zbłądziły gubiąc się w gąszczu przepisów własnego ego na ulepszenie świata.
Między ustami a brzegiem pucharu wszystko się zdarzyć może. W tym jednym spojrzeniu, westchnieniu, zapłakaniu, jęknięciu duszy jest wszechświat i jego gorejące serce. Ktoś mądry przypomniał mi ostatnio, że Wszechświat nie jest niemym świadkiem naszych myśli, lecz słucha… Wypowiadaj więc ostrożnie swoje myśli i stąpaj lekko, bo zawsze stąpasz po czyiś marzeniach… I to jest prawda. Choć czasem bardzo ciężko utrzymać się w pionie gdy wiatr wieje, a deszcz oczy zalewa, a wkoło wszyscy mówią –to się nie może udać, to jednak przy samej mecie, zanim zegar wybije ostatnią sekundę- masz czas, by westchnąć sercem do Najwyższego Istnienia. A to westchnienie poniesie się echem przez cały wszechświat zmieniając ustawienia planet i graczy na szachownicy życia. Jedno szczere spojrzenie kruszy skały i przekonuje kata do zatrzymania ręki w pół drogi.
Wakacje się skończyły, życie wraca do normy…albo i nie… Bo właściwie czym jest ta norma i czy zawsze chcemy do niej wracać? Osobiście stoję na rozdrożu, jakby na krawędzi właściwie, mieliście kiedyś takie uczucie, że stoicie w obliczu czegoś większego niż wy sami i że prawie na wyciągniecie ręki jest obietnica …czegoś wielkiego, czegoś co sprawia, że sami sobie wydajecie się lepsi po prostu. A samo dotykanie odczuciem, intuicyjnie tego przeskoku przynosi wielką radość i wewnętrzne drganie miłości jak przy zakochaniu. To uczucie szansy – zobaczenie siebie wzrokiem duszy, już po tym przeskoku…jeśli zechcesz wziąć, skorzystać, jeśli podołasz- utrzymasz się na tej wibracji, fali miłości, nie zwątpisz w sens tego co zobaczyłeś zaledwie przez ułamek. To obietnica z wyżyn twoich, to to o czym czasem mówi się, że otwierają się nowe drzwi, nowa wibracja, nowe spojrzenie, hmmm wyższa pólka, lepsze rozwiązanie, polepszenie dla twego życia….jeśli tylko utrzymasz się w tej wibracji – wizji. Co to znaczy po ludzku, jeśli ośmielisz się marzyć i ośmielisz się uwierzyć w siebie w tej lepszej wersji, a za tym zwykle idzie praca…trud utrzymania siebie w tej wizji obrazie.
Każdy w ciągu swojego życia otrzymuje takie szanse, staje na wielu progach, jak na krawędzi przepaści…i zastanawia się, szacuje czy ma tyle odwagi by skoczyć i postawić wszystko na jedną kartę, czy ta wizja nowego siebie jest na tyle namacalna dla niego, na tyle przyzywająca, że nie jest już wstanie bez niej dalej iść? To jak zrzucenie starej skóry, ubranie się w nowe barwy, inkarnacja w tym samym ciele… rozwój, oświecenie….dojrzewanie duszy. Każdy nazwie to inaczej w zależności jak to poczuje w sobie i dla siebie… Kontynuuj czytanie »